Trybunał orzekł, że przepis umożliwiający wybór awansem dwóch jego sędziów przez Platformę jest niezgodny z konstytucją. Stwierdził jednak, że wybór trzech pozostałych nie może budzić wątpliwości. Nie wprost zganił też prezydenta Andrzeja Dudę za to, iż nie przyjął ich ślubowania i dodał, że nieprzyjęcie go nie oznacza braku ważności takiego wyboru.
Tak mocny gest TK wobec prezydenta pokazuje, jak bardzo polityczna jest sprawa. I jak bardzo gorąca. Można się więc obawiać, że to dopiero początek długotrwałego sporu o Trybunał.
Obecny skład TK zależeć więc będzie zarówno od interpretacji prawniczej, jak i sympatii politycznych. Zwolennicy PiS będą utrzymywali, że Trybunał od przyszłego tygodnia składać się będzie z dziesięciu starych sędziów i pięciu wybranych w ostatnią środę. Z kolei przeciwnicy PiS będą przekonywać, że mamy dziesięciu starych, trzech wybranych przez PO – choć niemogących nie ze swej winy złożyć ślubowania przed prezydentem – oraz dwóch nowych, wybranych w środę na miejsce członków TK, których kadencja wygasła w grudniu.
Faktycznie jednak wygląda na to, że dziś – wbrew konstytucji – jest 18 sędziów – dziesięciu starych, trzech wybranych przez PO i pięciu przez PiS. I nie ma instytucji, która zgodnie z prawem mogłaby rozstrzygnąć ten spór. Czy dojdzie więc do awantury sędziów o togi z biało-czerwonym żabotem i biurka?
A to dopiero początek, gdyż w przyszłym tygodniu Trybunał ma wydać wyrok w sprawie przeprowadzonej przez PiS nowelizacji ustawy o TK. Orzeczenie to może doprowadzić do jeszcze większego chaosu.