A zarazem i bardzo prosta. Sprzeczność? Nie, po prostu bardzo często firmy nie potrafią jasno zdefiniować swojej kultury organizacyjnej i do niej dobierać odpowiednich kandydatów.
Zacznę jednak od określenia tego, jaki powinien być dobry menedżer. Istnieje bowiem wiele teorii na ten temat, a każda z nich ma oczywiście uzasadnienie. Do tego dochodzą jeszcze względy kulturowe w poszczególnych krajach. Podstawowym problemem osób, które dotarły na stanowisko kierownicze, jest błędne przekonanie, że od tej pory racja jest tylko jedna. Obserwuję takie zachowania nie tylko wśród menedżerów z wieloletnim doświadczeniem, ale – o zgrozo! – również wśród tych, którzy dopiero zaczynają swoją karierę w tym obszarze. Nikt nie ma monopolu na rację, a stanowisko kierownicze z pewnością nie upoważnia do narzucania jej innym. Wsłuchanie się w głos swojej ekipy (specjalnie nie używam sformułowań typu „podwładni") daje bowiem możliwość nawiązania partnerskich relacji oraz zdobycia zaufania. I nie wnikam w powody piastowania funkcji kierowniczej, mogą być bowiem merytoryczne (kompetencje) lub tzw. polityczne (zasłużony, zaufany). Ta zasada obowiązuje zawsze, a w szczególności w przypadku tej drugiej kategorii. To zespół jako całość jest autorem sukcesu (albo porażki), a nie jedynie menedżer. Słuchanie ma jeszcze dodatkową zaletę. Można dzięki temu poznać prawdziwe problemy, z którymi pracownicy mają do czynienia, i zapobiec negatywnym skutkom, jakie mogą z nich wyniknąć.