Branża transportu samochodowego, mająca zasadniczy wpływ na kondycję wielu sektorów polskiej gospodarki, przestaje się rozwijać z powodu braku kierowców. Jak dowiaduje się „Rzeczpospolita", z raportu „Rynek pracy kierowców" przygotowanego przez firmę doradczą PwC we współpracy ze Związkiem Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) wynika, że na rynku brakuje około 100 tysięcy kierowców.
Badania w firmach transportowych pokazały, że kłopoty z obsadzeniem kursów stale ma jedna piąta przewoźników, a u 60 proc. ten problem się powtarza. W rezultacie niektóre firmy odstawiają część tirów na parkingi. Inne nie przyjmują nowych zamówień, bo nie dałyby rady ich obsłużyć. – Gdybym znalazł jeszcze 50 kierowców, do posiadanych 250 samochodów dokupiłbym kolejne, bo miałbym dla nich dodatkowe zlecenia – mówi Piotr Rutkowski, właściciel firmy transportowej Targor Truck, współpracującej m.in. z Ikeą, Michelinem czy Pepsi.
Tiry dla Ukraińców
Dla ratowania sytuacji przewoźnicy sięgają po kierowców z zagranicy. Tylko w firmach zajmujących się transportem międzynarodowym pracuje już 20 tys. obcokrajowców, głównie z Ukrainy i Białorusi. Jednak według Macieja Wrońskiego, prezesa TLP, możliwości pozyskania ludzi z tamtych rynków już się wyczerpują. – Teraz myślimy nawet o Kazachstanie. To są jednak rozpaczliwe próby uzupełnienia braków – mówi Wroński.
Szacuje się, że dla zrekompensowania skali odejść z branży – ok. 25 tys. osób rocznie – oraz zaspokojenia potrzeb rynku, liczba przyjęć do zawodu kierowcy powinna być dwukrotnie wyższa niż obecnie. W przeciwnym razie odpowiedzialne za przeszło 6 proc. PKB usługi transportowe przestaną się rozwijać. A to zagrozi kondycji handlu, budownictwa i tych branż przemysłu, które są uzależnione od transportu drogowego. Według prof. Witolda Orłowskiego, głównego doradcy ekonomicznego PwC, pogłębiający się deficyt kierowców może ograniczyć zdolności eksportowe polskich firm. – W efekcie pętla rozwojowa dławiąca przewoźników może pociągnąć całą gospodarkę poniżej poziomu rozwoju gwarantującego skuteczny pościg za krajami Europy Zachodniej – ostrzega Orłowski.
Przyczyną braku kierowców są m.in. niesatysfakcjonujące płace (choć wysokie w porównaniu z innymi zawodami), uciążliwość pracy, a także trudności i koszty związane z uzyskaniem kwalifikacji (ok. 10–12 tys. zł). Firmom dokucza także rotacja pracowników. Według PwC siedmiu na dziesięciu kierowców szukających nowej pracy znajduje ją w nie dłużej niż tydzień. Z badania Manpower Group wynika, że kierowcy zajmują piąte miejsce wśród najbardziej poszukiwanych zawodów. To sprawia, że często odchodzą z pracy z dnia na dzień, a przewoźnicy nie potrafią szybko obsadzić wolnego miejsca. Tymczasem w przewozach zagranicznych nawet jednodniowy przestój samochodu to koszt ok. 150 euro, a utracone z tego tytułu korzyści sięgają 500 euro.