– Nieraz słyszałam "baba za kierownicą", gdy jakiś kierowca nie potrafił wybrnąć z trudnej sytuacji na drodze – mówi "Rz" Anna Dąbrowska, która w maju otworzyła w Radomiu szkołę nauki jazdy dla pań Autokreacja. – A przecież zdolności do kierowania mamy nie mniejsze niż mężczyźni, tylko jesteśmy źle szkolone.
W Autokreacji kursantki mogą wybrać jazdy z kobietą lub mężczyzną, dostają bransoletkę na prawą rękę, by nie mylić kierunków. Dla kobiet w ciąży przygotowano auta z nieuciskającymi brzucha pasami bezpieczeństwa. Na lekcje mogą przyjść też mamy z dziećmi, bo jest kącik dla maluchów i opiekunka. – Naszą szkołę wybrał nawet jeden pan, który nie miał z kim zostawić dziecka w czasie lekcji – opowiada Dąbrowska.
Autoszkoła dla pań działa też w stolicy. Na 25 instruktorów jazdy 22 to kobiety. – Chciałam, żeby moja szkoła się wyróżniała – wyjaśnia Katarzyna Kowalczyk, szefowa Babskiej Auto- szkoły. Decyzji nie żałuje. Sama też uczy jeździć. – Na kursie dla instruktorów byłam jedyną kobietą – wspomina.
Podkreśla, że nie tylko panie cenią sobie jazdy z instruktorkami. 20 proc. jej kursantów to mężczyźni. – Mamy więcej cierpliwości i wyrozumiałości. Kursanci nie boją się, że gdy o coś zapytają, będziemy się z nich śmiać – tłumaczy Kowalczyk.
Firmę z myślą o zmotoryzowanych przedstawicielkach płci pięknej założyła także Małgorzata Nowowiejska. Szyje ochraniacze na buty, bo te szybko niszczą się podczas jazdy autem.