Reklama

Przemysław Kuna, prezes UKE: Jestem i będę niezależnym regulatorem

Będę stał na straży wolności słowa i wartości demokratycznych, o które przecież jeszcze nie tak dawno walczyliśmy – mówi Przemysław Kuna, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej w pierwszym wywiadzie po powołaniu na to stanowisko. Co planuje? Czy państwu potrzebny jest operator telekomunikacyjny? Co powie prezesowi Poczty Polskiej?

Publikacja: 13.10.2025 04:13

Przemysław Kuna, prezes UKE

Przemysław Kuna, prezes UKE

Foto: materiały prasowe

Pana pierwsza decyzja po objęciu stanowiska prezesa UKE?

Było ich już kilka, a teraz muszę na bazie dokumentów, ale również rozmów z pracownikami przeanalizować zastaną sytuację, aby móc podejmować kolejne. Na pewno skoncentruję się na stanie finansów, tak aby zapewnić wystarczające środki na funkcjonowanie urzędu w 2026 r. Skupię się też na analizie procedur i inwentaryzacji projektów. Bardzo zależy mi na poznaniu oczekiwań pracowników oraz określeniu obszarów wymagających usprawnienia. 

Anna Streżyńska przychodziła do UKE, aby zwiększyć konkurencję na rynku telekomunikacyjnym. Magdalena Gaj, by zadbać o inwestycje. Marcin Cichy chciał zbudować innowacyjny hub i odwrócić spadkowy trend w sektorze. Jacek Oko mówił o budowie nowoczesnych sieci przewodowych i 5G dla każdego. Jaka jest pana agenda?

Podczas naboru na prezesa UKE odpowiadałem na pytania o pomysł na rozwój Urzędu. Teraz porównuję te pomysły z tym, co zastałem w Urzędzie, tak aby możliwie sprawnie przygotować go do nowych wyzwań, jakie przed nim stoją. Mam na myśli głównie budowę kompetencji w obszarze DSA (Digital Services Act). Analizuję również sposób funkcjonowania Urzędu w obszarze telekomunikacji i poczty, czyli rynków natywnych dla UKE. Chciałbym ułatwić podmiotom działającym na tych rynkach współpracę z UKE. To ważne szczególnie dla mniejszych graczy.

Czytaj więcej

Sejm powołał Przemysława Kunę na prezesa UKE

Docelowo UKE będzie eksperckim ośrodkiem wiedzy i informacji o rynkach, na których operujemy – dla wszystkich, którzy takich informacji potrzebują. Mam tu na myśli obywateli, podmioty gospodarcze, ale także agencje rządowe czy ministerstwa.

Budować kompetencje w obszarze rynku DSA, czyli?

Chciałbym dokonać przeglądu kadr pod kątem kompetencji niezbędnych do sprawnego operowania na nowym rynku, przygotować strukturę i procesy, ocenić ich praco- i czasochłonność, przypisać zadania do realizacji i odpowiedzialność za nie, a następnie zapewnić środki niezbędne do ich realizacji. To duże wyzwanie, ale im szybciej je podejmiemy, tym lepiej przygotujemy się do realizacji powierzonych zadań. Tutaj nie wolno zapominać także o komunikacji z rynkiem. Zarówno na etapie budowy rozwiązań, jak i później, już podczas wykonywania zadań. Bardzo liczę na konstruktywny dialog z graczami rynkowymi i organizacjami społecznymi.

Reklama
Reklama

DSA to zbiór przepisów w założeniu chroniących użytkowników internetu. Pan jako prezes UKE dostał nowe kompetencje, zgodnie z którymi może nakazać zdjęcie wpisu w mediach społecznościowych w imię walki z tzw. dezinformacją. Przeszedł pan z NASK, gdzie się nią zajmują. Był pan blisko projektów tego rodzaju?

W NASK PIB zajmowałem się głównie projektami edukacyjno-infrastrukturalnymi, takimi jak Ogólnopolska Sieć Edukacyjna. Poszczególne jednostki organizacyjne NASK współpracują jednak przy różnego typu zagadnieniach, uczestniczyłem też regularnie w spotkaniach dyrektorów, na których tematy dezinformacji były poruszane. Dzięki temu, ale przede wszystkim twardym liczbom i faktom obrazującym skalę dezinformacji i innych bardzo niepożądanych treści, jak np. nakłanianie do czynów zabronionych, wiem, że dedykowane akty prawne są tutaj niezbędne.

Już istnieją zalążki takich regulacji w różnych ustawach, ale ich ujednolicenie i wskazanie zamkniętego katalogu czynów i treści zabronionych jest niezbędne z punktu widzenia szeroko rozumianego bezpieczeństwa obywateli. Tu również mam na myśli np. aspekty psychologiczne, jak depresja czy myśli samobójcze wywołane tzw. mową nienawiści czy brakiem akceptacji. Taki katalog już powstał i jest opisany w propozycji rządowej. Co dla mnie także ważne, zapewnia on transparentność działań i środek odwoławczy w postaci sądów powszechnych.

NASK będzie kuźnią kadr, z której będzie pan czerpał, budując odpowiedni zespół w UKE?

Słyszałem opinię, że przyjdę tutaj z tabunem ludzi z NASK, ale tak nie będzie. NASK doskonale funkcjonuje i ja nie będę uszczuplał jego kadr. Bardziej chodzi o takie ułożenie naszej współpracy, aby wzajemnie korzystać ze swoich kompetencji. Ich powielanie nie ma sensu.

Czytaj więcej

Ministerstwo Cyfryzacji o UKE: prezesa nie ma, upoważnienia zostały

Jak ma wyglądać podział kompetencji? W NASK analitycy, tu prawnicy?

W tym momencie widzę rolę UKE jako podmiotu rozwijającego współpracę międzynarodową w zakresie zwalczania dezinformacji. Regulacje i współpraca z Komisją Europejską to kompetencje UKE. Wyszukiwanie nieodpowiednich treści, prezentowanie ich – to moim zdaniem zadanie NASK. Oni są w tym naprawdę dobrzy.

Bardzo mi też zależy na transparentności działania UKE oraz współpracy ze stroną społeczną i odpowiednimi resortami.

Reklama
Reklama

Opozycja już pana ochrzciła narodowym cenzorem.

Trudno mi to komentować – ja będę stał na straży wolności słowa i wartości demokratycznych, o które przecież jeszcze nie tak dawno walczyliśmy. Zależy mi na transparentności urzędu i takich regulacjach, które będą służyły naszemu państwu i obywatelom.

Janusz Cieszyński, były minister cyfryzacji, napisał o panu „aparatczyk”.

Opozycja zachowywałaby się zapewne inaczej, gdyby ona sama w tej chwili musiała wybierać prezesa UKE. Natomiast nie moją rolą jest uczestniczenie w grze politycznej, niezależnie od tego, po której stronie miałbym się opowiadać. Bardzo wysoko cenię sobie apolityczność urzędu.

My zaś pisaliśmy, że jest pan kandydatem Koalicji Obywatelskiej i czarnym koniem tego wyścigu. Zdaje się, że okazało się to prawdą.

Nie utożsamiam się z żadną partią polityczną. Zgłosiłem swoją kandydaturę do konkursu, wygrałem go, czego następstwem była rekomendacja premiera skierowana do Sejmu, który w sposób demokratyczny wybrał mnie  na prezesa UKE. Zarówno podczas obrad Komisji Sejmowej jak również obrad plenarnych wielokrotnie wskazywano moje doświadczenie i kompetencje.

Czyli będzie pan niezależnym regulatorem?

Jestem i będę.

Gdy premier wskazał pana na kandydata na prezesa UKE, pytałam, jak pan sobie tę niezależność wyobraża. Powiedział pan tylko, że będzie robić swoje.

Odpowiedź jest dalej ta sama. Chcę robić to, co należy do regulatora. Muszę jednak współpracować też z Ministerstwem Cyfryzacji i agendami rządowymi, bo mamy ten sam cel: dobro państwa. Dlatego to nie jeden polityk powołuje prezesa UKE, ale robi to Sejm.

Właściwie to Sejm zatwierdza kandydaturę przedstawioną przez premiera. Konkurentów nie poznaliśmy.

Ale Sejm mógł ją odrzucić i na tym by się skończyło.

Reklama
Reklama

Kto będzie wiceprezesem UKE ds. DSA? Zasygnalizował pan takie rozwiązanie w Sejmie.

Chcę powołać nowego zastępcę prezesa UKE. Uważam, że ta decyzja bardzo pomoże w docelowym funkcjonowaniu urzędu. Nie musi to nastąpić w najbliższym czasie, ale już pracuję nad kompetencjami, jakie powinni posiadać kandydaci na to stanowisko.

Dyrektor ds. DSA nie wystarczy?

Na początek wystarczy. Natomiast docelowo chciałbym mieć w zarządzie „trzy filary”. Sfera szeroko rozumianego internetu będzie wymagać „swojego przedstawiciela” w zarządzie UKE.

Zaproponował pan już komuś to stanowisko w UKE?

Nie. Tak jak wspomniałem, określam niezbędne kompetencje i dopiero po tym będę szukał kandydatów.

Jest pan za całkowitą wolnością słowa?

Tak. Dla mnie siłą internetu było zawsze to, że ludzie mogli się w nim wypowiadać w swobodny sposób. Inna sprawa, że doszliśmy do takiego etapu, gdy niektóre treści bywają również niebezpieczne, szczególnie dla dzieci i młodzieży, a jednocześnie to one spędzają najwięcej czasu w sieci.

Powiedział pan w Sejmie, że są potrzebne mechanizmy, które zabezpieczałyby dzieci i inne osoby w internecie, i że zmienił pan zdanie dwa lata temu. Czyli wtedy, gdy były wybory parlamentarne?

Już to tłumaczyłem. To nie miało nic wspólnego z wyborami, tylko z twardymi danymi wskazującymi na zwiększanie się liczby dzieci i młodzieży, która styka się z treściami zabronionymi, ostracyzmem i innymi działaniami w sieci, które powodują, że coraz więcej młodych osób wymaga pomocy psychologicznej. Takie dane zbiera i analizuje NASK i tam je poznałem, a w NASK-u pracowałem właśnie niecałe dwa lata.

Reklama
Reklama

Jak definiuje pan dezinformację?

Dezinformacja powstaje wtedy, gdy ktoś działa świadomie i celowo, aby komuś zaszkodzić: osobie, sektorowi, państwu. Silne państwo powinno mieć narzędzia, aby takie działania mitygować, a jednocześnie obnażać i pokazywać, jaka jest prawda. To teraz najskuteczniejsza broń w wojnie hybrydowej.

W debacie publicznej opinie zastępują fakty. Jak pan to odróżni jako regulator?

Zadaniem prezesa UKE nie będzie dokonywanie interpretacji takich stwierdzeń. Będziemy działać wyłącznie na podstawie prawa, twardych danych i jasnych wytycznych. To oznacza, że potrzebne są narzędzia. I ich tworzeniem się zajmiemy. A swoją drogą może przydałaby się też instytucja, która zajmowałaby się udostępnianiem sprawdzonych informacji?

Ministerstwo Prawdy?

Bez przesady, ale prostowanie fałszywych informacji w przestrzeni publicznej jest potrzebne.

Ministerstwo Prawdy to m.in. kanał na YouTube. Obśmiewa na razie polityków koalicji rządzącej. Wyobraża pan sobie, że ściga polityka jakiejkolwiek partii za to, co mówi publicznie?

Jeżeli by się okazało, że wypowiedź tej osoby jest sprzeczna z prawem. Proponowana przez rząd ustawa posiada jasne zapisy dotyczące tego, co może podlegać sankcjom. W tym rozumieniu, każda treść niezgodna z prawem będzie zgodnie z tym prawem eliminowana, bez względu na to, kto takie treści będzie propagował.

UKE będzie sięgał po opinie autorytetów w danej dziedzinie?

Na pewno będziemy zasięgać opinii ekspertów na etapie tworzenia ram prawnych i narzędzi niezbędnych do działania. Tak jak już wcześniej wspomniałem, chciałbym, aby działania UKE były transparentne. Cieszę się również, że ustawodawca przewidział mechanizm komunikacji ze stroną społeczną w postaci Rady przy prezesie UKE.

Reklama
Reklama

Mówił mi pan, że jako konsument ma pan szereg uwag do działania Poczty Polskiej. Prezes Przemysław Kuna zamierza w jej działanie ingerować?

Gdy w 2013-2014 r. zastanawiałem się nad pracą doktorską na ten temat, rynek pocztowy wyglądał zupełnie inaczej. Poczta Polska z jednej strony traci udziały w rynku, a z drugiej otrzymuje bardzo duże dofinansowanie w związku z tym, że jest tzw. operatorem wyznaczonym. W najbliższym czasie spotkam się z prezesem Poczty Polskiej i będę starał się wypracować optymalny model zapewniający jakość świadczonych przez nią usług.

Byłby pan zwolennikiem prywatyzacji Poczty Polskiej?

Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania.

Uważa się pan za państwowca?

Zdecydowanie dobro państwa jest tym, co zawsze było mi najbliższe.

Czym jest dla pana państwo?

To interes nas wszystkich, w ten sposób zdefiniowany, że nasze dzieci będą miały lepiej od nas.

Państwowe podmioty powinny być dochodowe?

Przede wszystkim muszą dobrze wykonywać powierzone im działania. Są też np. centra informatyczne resortów, zajmujące się z natury rzeczy sprawami, którymi nie powinien zajmować się rynek. Ich dochodowość nie dotyczy. Mam na myśli chociażby OSE, która zgodnie z zasadami ustalonymi przez Komisję Europejską nie może zarabiać.

Reklama
Reklama

Czy wszystkie szkoły korzystają z OSE?

Około 1,1 tys. z grupy ponad 20 tys. nie korzysta z tej sieci, chociaż są do niej podłączone. Na ogół dzieje się tak dlatego, że mają alternatywnego dostawcę internetu (raczej w dużych miastach, gdzie urząd miejski zapewniał już szkołom dostęp do internetu jeszcze przed podłączeniem OSE). Natomiast, moim zdaniem, największym osiągnięciem OSE jest fakt podłączenia szkół w terenach trudno dostępnych z punktu widzenia infrastruktury i tych, które bez OSE nie miałyby zapewnionego dostępu do sieci ze względu na koszty. Bardzo istotnym elementem jest też bezpieczeństwo użytkowników sieci OSE.

Państwowe projekty telekomunikacyjne to ciekawy temat. Ciekawy o tyle, że dopiero co minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski ocenił, że państwo powinno być właścicielem dużego operatora telekomunikacyjnego. Nie chodzi o Exatel. Co pan na to?

Wydaje mi się, że pan premier mógł mieć na myśli ustawę o ochronie ludności, przewidującą powstanie operatora bezpiecznej łączności państwowej pod egidą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Co do zasady uważam, że państwo powinno mieć operatora: specjalnego, dedykowanego, z pewnymi założeniami, zapewniającego dbałość o ciągłość świadczenia usług krytycznych dla funkcjonowania państwa.

Tyle że w tym wypadku mowa była do tej pory o tym, że państwo korzysta z już istniejących aktywów, a nie że je kupuje.

Moim zdaniem, biorąc pod uwagę sytuację zagrożenia bezpieczeństwa kraju, zdecydowanie powinniśmy zmapować aktywa telekomunikacyjne, które mają w ręku samorządy i jednostki centralne. Państwo powinno mieć nad taką infrastrukturą kontrolę. Mam przy tym na myśli jedynie zmapowanie tego, co jest, a nie nacjonalizację.

Regionalne sieci szerokopasmowe, sieć NASK, Exatel, Hawe Telekom, które chce przejąć ARP, powinny stworzyć grupę?

Na przykład Exatel jako ośrodek konsolidacji tych aktywów wydaje się dobrym pomysłem. Natomiast pytanie o regionalne sieci szerokopasmowe i temu podobne kwestie nie powinno być kierowane do prezesa UKE.

A co z łącznością satelitarną? Widziałby pan potrzebę ingerencji regulatora w tej dziedzinie?

To na pewno obszar wymagający analiz i rozwoju. Wiem, że mój poprzednik podpisał porozumienie z Polską Agencją Kosmiczną i rozwój kosmicznej łączności prędzej czy później, będzie dla mnie jednym z obszarów priorytetowych. Jest to ważny element bezpieczeństwa, obok światłowodów i sieci mobilnych.

Chińskie rozwiązania w polskich sieciach telekomunikacyjnych: tak czy nie?

To decyzja, która będzie zapadać wyżej, na pewno nie w UKE. Najważniejsze, aby zapewnić bezpieczeństwo działania państwa i jego organów, bez względu na dostawcę czy kraj pochodzenia urządzeń. Wiem, że obecnie jest wdrażana dyrektywa NIS 2 do KSC – ale to już są kompetencje Ministerstwa Cyfryzacji i Rady Ministrów.

Na razie decyzji państwa, kto jest, a kto nie jest zaufanym dostawcą, nie ma. Co by pan zrobił na miejscu telekomu: kupował nadal urządzenia chińskie?

Projektowane przepisy KSC bardzo precyzyjnie definiują te kwestie i po wejściu w życie jej zapisów, jako prezes UKE, będę je respektował i realizował.

Były prezes UKE rozpoczął deregulację Orange Polska na dwóch ostatnich rynkach hurtowych: BSA i LLU. Dokończy pan ten proces, czy zacznie od początku?

Na pewno będę chciał przyjrzeć się projektom decyzji. Co do jednego jestem pewien: usługa BSA na łączach miedzianych zniknie. To relikt przeszłości.

Ma pan inne, własne pomysły dla telekomunikacyjnego rynku?

Chciałbym automatyzować procesy biurokratyczne i przeanalizować, czy wszystkie dane, które zbieramy od operatorów jako UKE, są nam potrzebne.

O jakich danych mówimy?

Trzy lata temu Urząd zbierał dane na temat łączy o przepływności do 1 Mb/s, stanowiących ułamek infrastruktury. Do niczego nie było to potrzebne i zrezygnowano z tego. Być może trzeba pójść dalej. Chciałbym, aby zbierane dane miały znaczenie i dla analityków, i dla konsumentów. Żeby można było na przykład sprawdzić, jaki mamy w pobliżu BTS (stacja komórkowa – red.).

W czasie rzeczywistym?

To nie jest proste. UKE wydaje wprawdzie pozwolenia radiowe dla nadajników, ale to nie oznacza z automatu, że urządzenie jest od razu włączone. Chciałbym po prostu, żeby ludzie i państwo wiedzieli, gdzie infrastruktura telekomunikacyjna realnie jest, oczywiście z wyłączeniem informacji ważnych z punktu widzenia np. bezpieczeństwa.

Taki spis infrastruktury istnieje, ale nie jest doskonały. Zawiera błędy. Kiedy znikną?

Pracujemy nad tym.

Dostałam mail od czytelnika, który prosi o radę, co ma zrobić, bo od trzech lat zgłasza, że jego dom nie ma światłowodu i nie jest objęty planem inwestycyjnym na mapie białych plam resortu cyfryzacji. Co mu odpowiedzieć?

Żeby zwrócił się z pytaniem o wyjaśnienie tam, gdzie wysyłał informacje. Być może to indywidualny przypadek. Zdarza się, że nie można podłączyć internetu do budynku, ponieważ nie jest on prawidłowo zewidencjonowany. Znam taką sytuację: system operatora adresu „nie widział”.

Powiedział pan posłom, że telekomunikacja w Polsce ma się dobrze. Za to operatorzy utrzymują, że powinni mieć możliwość podnoszenia cen, bo są niemal najniższe w Europie.

Kwestię tę trzeba wyważyć, bo absolutnie nie chciałbym podnosić cen konsumentom. Między innymi na ten temat będę rozmawiać z operatorami. Jestem umówiony na spotkania z przedstawicielami branży. Będę chciał się spotykać także ze stroną społeczną.

Załatwi pan internet na głównych szlakach komunikacyjnych, w tym kolejowych?

To istotna sprawa, dlatego będę rozmawiał z operatorami, aby znaleźć rozwiązanie tego problemu. Wymaga to nie tylko działań prezesa UKE, ale i współpracy między operatorami a zarządcami infrastruktury kolejowej, bo bez tego nie da się stawiać nowej infrastruktury telekomunikacyjnej wzdłuż szlaków komunikacyjnych.

Czy UKE sam zmierzy zasięg sieci telekomunikacyjnych? Czy będzie polegał na danych dostarczanych przez operatorów?

Będę szedł w taką stronę, aby uwiarygodniać dane przesłane przez operatorów. Powiem im „sprawdzam”. Aby podejmować strategiczne decyzje musimy – jako państwo – mieć dobre dane wyjściowe. Tego oczekują konsumenci.

Chce pan budować trzecią nogę UKE. Ile pieniędzy dodatkowo urząd potrzebuje na ten cel?

Projekty ustaw, które będą rozszerzać kompetencje UKE, czyli nakładać na nas dodatkowe zadania, mają w projektach zapisy, które wskazują zarówno etatyzację, jak i niezbędne środki. Pozostaje mi tylko wyrazić nadzieję, że zostaną uchwalone w tej formie.

Czyli jaki ma być budżet UKE w 2026 r., skoro widział pan projekty?

Mam na myśli projekty dotyczące zwiększenia budżetu na przykład w ramach DSA. Jeżeli w UKE pracuje ponad 600 osób, to 20-30 dodatkowych etatów wiele nie zmieni z punktu widzenia budżetu. Może urośnie on o pojedyncze procenty. Cieszę się natomiast, że już w tej chwili ustawodawca myśli o tym, że nie można przekazać trudnych i nowych zadań bez budżetu i bez dodatkowych etatów.

W tej chwili trwają rozmowy o budżecie na przyszły rok z ministrem finansów. Będę w nich uczestniczyć, aby prawidłowe funkcjonowanie UKE było zapewnione.

A będzie pan zwalniał?

Na pewno będę patrzył na listę pracowników pod kątem procesów, zadań im przydzielonych i ich kompetencji, a następnie podejmował adekwatne decyzje. Ale nie odpowiem na pytanie, ilu będzie skrzypków, dopóki nie zobaczę całej orkiestry i tego, co mamy grać.

Czterech operatorów komórkowych w Polsce to dobry układ?

Wydaje mi się, że tak. Bardzo ciężko byłoby w tej chwili wpuszczać piątego gracza.

A pozwoliłby pan jako regulator na konsolidację dużych telekomów?

Na pewno wymagałoby to analizy prawnej i rynkowej oraz dialogu z UOKiK, a także oceny, co rynek zyskałby, a co stracił, w przypadku takiej konsolidacji.

Infrastruktura telekomunikacyjna w Polsce jest bezpieczna?

Bezpieczeństwo ma wiele wymiarów i jest procesem. Operatorzy mają plany działań w razie zagrożeń, a my tego pilnujemy. System reagowania wciąż jest rozwijany. I trzeba rozróżnić, czym jest to, że usługi działają bez przerw, a czym to, że są w pełni zabezpieczone przed atakami.

Telekomunikacja może być bronią?

Sieci światłowodowe, centrale czy maszty telefonii komórkowej wchodzą w skład tzw. infrastruktury krytycznej, istotnej dla bezpieczeństwa państwa i jego obywateli w przypadku zagrożeń.

Jeśli się wydarzy to, o czym większość z nas myśli, a nikt nie chce powiedzieć, to jak pan sobie wyobraża działanie urzędu? Wojsko przejmie kontrolę?

Mamy w prawie telekomunikacyjnym zapis o umocowaniu prezesa UKE na wypadek zagrożeń wojennych. Jako państwowiec chciałbym mieć poczucie, że będąc tu, gdzie jestem, mam wkład w budowę zabezpieczenia państwa przed zagrożeniami i zapewnienia ciągłości usług.

Z przedstawicielami Big Techów już się pan widział?

Jesteśmy umówieni na rozmowy.

CV

Przemysław Kuna

Przemysław Kuna 26 września 2025 r. został powołany przez Sejm na prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Przed podjęciem tej funkcji był zastępcą dyrektora państwowego instytutu NASK, gdzie odpowiadał od 2024 r. za projekty infrastrukturalne i edukacyjne. Ma doświadczenie w pracy dla sektora prywatnego i administracji państwowej. Pełnił funkcje menedżerskie w takich firmach jak Exatel, Telekomunikacja Polska, MNI Telekom, Pro Futuro, TK Telekom. W lipcu 2015 roku powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ds. projektów informatycznych oraz rozwoju rejestrów państwowych. Po odejściu z resortu, w listopadzie 2016 roku, został wiceszefem Rady Krajowej Izby Gospodarki Cyfrowej. Jest absolwentem Politechniki Lubelskiej i Politechniki Warszawskiej. Ukończył studia doktoranckie w Kolegium Zarządzania i Finansów Szkole Głównej Handlowej.

Pana pierwsza decyzja po objęciu stanowiska prezesa UKE?

Było ich już kilka, a teraz muszę na bazie dokumentów, ale również rozmów z pracownikami przeanalizować zastaną sytuację, aby móc podejmować kolejne. Na pewno skoncentruję się na stanie finansów, tak aby zapewnić wystarczające środki na funkcjonowanie urzędu w 2026 r. Skupię się też na analizie procedur i inwentaryzacji projektów. Bardzo zależy mi na poznaniu oczekiwań pracowników oraz określeniu obszarów wymagających usprawnienia. 

Pozostało jeszcze 98% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Biznes
Startuje e-Board of Directors!
Biznes
Renault na czarnej liście Kremla. Symboliczny wpis
Biznes
Pekin zaostrza kontrolę eksportu metali ziem rzadkich, sprzedaż mieszkań rośnie
Biznes
Nadciąga KSeF. Większość firm deklaruje co najmniej częściową gotowość
Biznes
Kawa jak złoto – ceny nie zatrzymują się, sieci hamują OZE, RPP tnie stopy
Reklama
Reklama