Jednocześnie średnie zarobki po ukończeniu nauki wynoszą 120 tys. dol. rocznie, a 83 proc. absolwentów znajduje zatrudnienie już w momencie odebrania dyplomu, kolejne 10 proc. w ciągu trzech miesięcy od ukończenia studiów. Na naukę trzeba przeprowadzić się do Bostonu, bo tam mieści się uczelnia, nie ma bowiem możliwości uczestniczenia w studiach w trybie eksternistycznym.
Mimo że uczelnia prowadzi program stypendialny i dofinansowania nauki, znakomita większość studentów, aby opłacić studia decyduje się na kredyty w banku. Te z kolei bardzo chętnie ich udzielają, ponieważ wiedzą, że absolwenci HBS będą świetnymi, dobrze zarabiającymi klientami w przyszłości. Na Harvardzie panuje zasada rynku pracownika, bowiem pracodawcy sami zgłaszają się z propozycjami zatrudnienia dla kończących studia.
- Większość nauki opiera się na analizie prawdziwych studiów przypadku. Na zajęciach studenci mają na podstawie przedstawionych szczegółów powiedzieć i uzasadnić jak rozwiązaliby dany business case. Aktywne uczestnictwo w zajęciach jest niezbędne - mówi Jim Aisner, dyrektor ds. komunikacji na Harvard Business School. W tym roku omawiany był przykład konfliktu, jaki przez 10 lat toczył się między akcjonariuszami PZU, Skarbem Państwa i holenderskim Eureko. Podobnych studium przypadku uczelnia przygotowuje co roku około 400, a później sprzedaje do innych szkół i instytucji - blisko 10 mln rocznie.
- Biznes to przede wszystkim relacje między ludźmi. Oprócz wiedzy merytorycznej właśnie umiejętność tworzenia i utrzymywania tych międzynarodowych relacji to najistotniejsze co można zdobyć na MBA na Harvardzie. Dyplom uczelni bardzo ułatwia zaistnienie w świecie globalnego biznesu. Generalnie studia MBA otwierają wiele drzwi, jednak MBA zrobiony na Harvardzie otwiera je na jeszcze wyższych piętrach - mówi Krzysztof Walenczak, były wiceminister Skarbu Państwa, absolwent HBS.
Nic dziwnego, skoro przez dwa lata studenci uczą się i spędzają czas wśród przyszłej elity biznesu i polityki. Wśród absolwentów MBA na HBS są m.in. George W. Bush, Michael Bloomberg, Jamie Dimon, prezes JP Morgana, Stephen Schwarzman, współzałożyciel grupy Blackstone czy Mitt Romney, kandydat na prezydenta USA.