Czterech na dziesięciu Polaków jest gotowych dojeżdżać do pracy nawet 50 km, choć jeszcze rok temu połowa badanych wykluczała pokonanie w tym celu więcej niż 15 km. Takie wnioski płyną z majowego badania mobilności zawodowej instytutu Homo Homini wykonanego na zlecenie największej polskiej agencji pracy tymczasowej Work Service. W porównaniu z badaniami z lipca 2011 roku odsetek osób gotowych do dalszych dojazdów (15 – 50 km) wzrósł z niecałych 26 do 39 proc.
Dla Tomasza Hanczarka, prezesa Work Service, większa gotowość do mobilności zawodowej to dobry sygnał. – W Polsce mamy do czynienia z problemem „bezrobocia terytorialnego" – zauważa Hanczarek. – A zwiększenie mobilności oznacza możliwość zatrudnienia się np. w sąsiednim województwie.
Prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych dodaje, że taki przełom musiał nastąpić. Dlaczego?
– Od 2008 roku średnia liczba bezrobotnych na jedną ofertę pracy wzrosła z 10 do 30 – wylicza.
Badanie Homo Homini pokazuje jednak, że ankietowani nie zgodzą się dojeżdżać daleko do pracy za wszelką cenę. Za mobilnością idą bowiem zdecydowanie wyższe oczekiwania finansowe. O ile w ubiegłym roku 3 tys. zł na rękę skłoniłoby do zmiany pracy i dojazdów niemal co trzeciego ankietowanego, o tyle obecnie za takie pieniądze dojeżdżałby tylko co dziesiąty. Zachęcające do zmiany są dopiero zarobki na poziomie od 3 – 5 tys. zł, co deklaruje największy odsetek badanych – 38 proc.