Urzędy walczą z bezrobociem

Urzędy pracy skarżą się, że ponad połowa bezrobotnych nie chce pracować. Szukają własnych metod, by aktywizować zainteresowanych etatem

Publikacja: 13.07.2012 03:36

Urzędy walczą z bezrobociem

Foto: Fotorzepa, MS Magdalena Starowieyska

Nie mogąc doczekać się na zapowiadaną od lat reformę zatrudnienia, urzędy pracy na własną rękę zmieniają zasady pracy z bezrobotnymi.

Największym problemem PUP są osoby, które pracują na czarno czy z innych powodów nie poszukują pracy, ale są zarejestrowane w pośredniakach tylko dla ubezpieczenia zdrowotnego czy innych świadczeń socjalnych. W rezultacie na jednego pośrednika pracy przypada 900 bezrobotnych, a na jednego doradcę zawodowego niemal dwa tysiące. – To trzeba zmienić, bo chociaż mamy kwalifikacje do aktywnej pracy z bezrobotnymi, nie mamy na to czasu  – mówi Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie.

Dyrektorzy PUP szacują, że takich osób w rejestrach jest większość. – Z naszych badań wynika, że aż 60 proc. zgłaszających się do nas osób nie jest zainteresowanych podjęciem pracy – tłumaczy Roland Budnik, dyrektor PUP w Gdańsku.

Dlatego coraz więcej urzędów pracy szuka możliwości aktywnej pracy z bezrobotnymi. Budnik postanowił, że nie będzie zmuszał do pracy osób, które tego nie chcą. Od marca  osoba, która trafi do tamtejszego PUP, musi zadeklarować, czy chce korzystać z pomocy w znalezieniu pracy oferowanej przez urząd, czy szuka pracy na własną rękę. – Jeśli ktoś nie chce pracować, spotykamy się z nim zaledwie raz na cztery miesiące. W zamian za to nasi pośrednicy i doradcy zawodowi zyskują czas, który mogą poświęcić osobom szukającym pracy – tłumaczy szef PUP.

Na czym polega taka pomoc?

Bezrobotny otrzymuje osobistego doradcę, który spotyka się z nim prawie codziennie przez dwa–trzy tygodnie. Przegląda z nim oferty pracy, wysyła CV, próbuje umówić na rozmowę z pracodawcą i przygotowuje do rozmowy kwalifikacyjnej. – Nie policzyliśmy jeszcze efektywności, ale zatrudnienie w powiecie nam rośnie, a pracodawcy chętniej zgłaszają do nas swoje oferty pracy – mówi Budnik i dodaje, że fakt, iż przysyłają firmom odpowiednich, a nie przypadkowych kandydatów do pracy, powoduje, że firmy chętniej szukają pracowników przez PUP.

Z kolei poznański urząd pracy sięga w walce z długotrwale bezrobotnymi po pomoc agencji zatrudnienia. – Realizujemy program wsparcia dla samotnych rodziców, którzy chcą wrócić na rynek pracy – mówi Małgorzata Rusewicz z firmy Ingeus. W ramach tego projektu bezrobotny rodzic może liczyć na opiekę indywidualnego doradcy, który pomaga mu pokonywać bariery utrudniające znalezienie pracy. – To nie tylko umawianie na spotkania z pracodawcami, ale także pomoc w zorganizowaniu opieki nad dzieckiem, kiedy rodzic idzie na rozmowę kwalifikacyjną – tłumaczy Rusewicz.

Podobne programy będą wkrótce realizowane także na Śląsku.

Pieniądze dla prywatnych firm aktywizujących bezrobotnych pochodzą z funduszy unijnych.

Resort pracy także zapowiada reformę służb zatrudnienia. – Chcemy usunąć z rejestru tych, którzy nie są zainteresowani podjęciem pracy – mówi o najważniejszym założeniu planowanej reformy wiceminister pracy Jacek Męcina. Zmniejszenie liczby bezrobotnych spowoduje, że otrzymają oni dokładnie taką pomoc, jakiej potrzebują. – Poza tym zostaną  wprowadzone regionalne programy wsparcia bezrobotnych, dzięki temu pośrednicy będą pomagali szukać pracy nie tylko na terenie swojego powiatu, ale w całym regionie – tłumaczy Męcina.

Kiedy planowane zmiany mają wejść w życie? Na razie nie wiadomo. Szefowie resortu pracy zapowiadają, że w najbliższych dniach planują się w tej sprawie spotkać z premierem i wspólnie podejmą decyzję.

Nie mogąc doczekać się na zapowiadaną od lat reformę zatrudnienia, urzędy pracy na własną rękę zmieniają zasady pracy z bezrobotnymi.

Największym problemem PUP są osoby, które pracują na czarno czy z innych powodów nie poszukują pracy, ale są zarejestrowane w pośredniakach tylko dla ubezpieczenia zdrowotnego czy innych świadczeń socjalnych. W rezultacie na jednego pośrednika pracy przypada 900 bezrobotnych, a na jednego doradcę zawodowego niemal dwa tysiące. – To trzeba zmienić, bo chociaż mamy kwalifikacje do aktywnej pracy z bezrobotnymi, nie mamy na to czasu  – mówi Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Praca
Wojna handlowa Donalda Trumpa hamuje wzrost zatrudnienia na świecie
Praca
Grupa Pracuj chce podwoić przychody w ciągu pięciu lat
Praca
Polskim firmom nie będzie łatwo odkrywać płacowe karty
Praca
Polscy seniorzy są chętni do dłuższej pracy. Jak im to ułatwić?
Praca
Polacy będą pracować krócej? Wkrótce ruszy pilotaż