Ambitne kobiety radzą sobie ze szklanymi sufitami, ale zagrożeniem ich karier i wizerunku może być szklany klif, czyli większa gotowość firm do oddawania władzy „w kobiece ręce" w beznadziejnych sytuacjach, twierdzi Beata Krzywosz-Rynkiewicz profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
O szklanym klifie pierwsi zaczęli mówić naukowcy z brytyjskiego uniwersytetu w Exeter. Zwrócili uwagę na nasilony po kryzysie trend do szukania szefowych dla borykających się z problemami firm. To reakcja na kulturę macho w zarządzaniu, identyfikowaną często jako powód finansowego krachu. Jednak dla kobiet taka pozorna okazja do sprawdzenia się jest jak szklany klif z ogromnym ryzykiem upadku. A ten potwierdziłby stereotyp, że kobieta gorzej radzi sobie z zarządzaniem.
Ten stereotyp może ograniczyć różnorodność w zarządach, gdy tymczasem to na niej firmy mogą najwięcej skorzystać, wynika z badania firmy doradczej Deloitte, która zanalizowała sposoby wywierania wpływu wybierane przez kobiety i mężczyzn na menedżerskich stanowiskach. Badanie objęło 242 menedżerów obu płci, wszystkich szczebli z największych spółek. Oceniano ich taktykę w rozwiązaniu konkretnych sytuacji biznesowych.
Okazało się, że niezależnie od płci polscy menedżerowie sięgają najczęściej po taktyki perswazyjne, w tym racjonalne uzasadnienie swych argumentów, inspirację i konsultację. Jednak kobiety wykorzystują te techniki jeszcze częściej niż mężczyźni; chętniej wpływają na innych przez pytanie ich o zdanie, włączanie do współpracy.
Jak podkreśla Halina Frańczak, dyrektor komunikacji korporacyjnej w Deloitte, różnice w taktykach wywierania wpływu na podwładnych i współpracowników widać najwyraźniej na najwyższych i najniższych stanowiskach. Tam podział na „kobiecy" i „męski" styl zarządzania jest silniejszy (na najwyższych stanowiskach menedżerowie mają więcej odpowiedzialności, ale i więcej szans na bycie sobą).