Łowcy głów w Polsce niechętnie mówią, jaka część rekrutacji okazuje się porażką. Z amerykańskich badań wynika jednak, że całkiem sporo – bo prawie co drugi nowo zatrudniony pracownik w ciągu pierwszych 18 miesięcy pracy zawodzi pokładane w nim nadzieje (odchodzi, zostaje zwolniony etc.) zaś w przypadku szefów –nawet 58 proc.(Potwierdza to całkiem niedawna seria wymian prezesów np. Yahoo czy HP).
Według serwisu LeadershipIQ, tak naprawdę tylko w co piątym przypadku można mówić o sukcesie... (Dbające o swą renomę agencje oferują „gwarancję" na kandydata- co oznacza, że są gotowe wyszukać innego, jeśli ten polecony nie sprawdzi się w okresie próbnym).
Nieświadomi optymiści
Najłatwiej o pomyłkę w doborze, gdy pracodawca sam nie bardzo potrafi określić, kogo szuka.- Gdy pytam niektóre firmy o cele stawiane przed osobą, która ma dołączyć do organizacji, większość ich po prostu nie określa lub wskazuje cele miękkie, bardzo trudne do zmierzenia- twierdzi Paweł Wierzbicki, szef polskiej spółki doradztwa personalnego Michael Page. Według niego, to dlatego,że większość polskich firm nie stosuje jeszcze systemów zarządzania przez cele, ani też pomiarów efektywności pracy i procesów rekrutacji (KPI – key performance indicators).
- W rezultacie rekrutacje w Polsce często ocenia się przede wszystkim poprzez sam fakt zatrudnienia pracownika, a nie poprzez wyniki osiągnięte przez niego po określonym czasie pracy-dodaje Wierzbicki. Być może po części stąd się bierze optymizm polskich menedżerów HR, którzy w „Globalnym Barometrze HR 2013", badaniu przeprowadzonym Michael Page wśród 4300 menedżerów i dyrektorów HR z całego świata, dużo lepiej oceniają rynek rekrutacyjny niż ich koledzy z innych krajów. O ile w Polsce 27 proc. szefów HR uważa,że trudno teraz pozyskać idealnych kandydatów, to średnia światowa jest prawie dwukrotnie wyższa.
Nie wynika to bynajmniej z braku kandydatów do pracy i to takich, którzy mogą się pochwalić wymaganiami przez firmy kwalifikacjami. Tyle tylko,że teraz i rekruterzy i eksperci ds. HR przyznają,że teraz poprzeczka wymagań poszła w górę. Firmy mogąc przebierać w chętnych mnożą wymagania oraz testy niekiedy wpędzając się same w ślepą uliczkę.