W gwiazdkowej komedii romantycznej „To właśnie miłość", aż cztery z dziesięciu historii dotyczy romansów, które zaczęły się w pracy. Wśród bohaterów jest premier, który z wzajemnością zakochuje się w pracownicy swej kancelarii, szef agencji reklamowej romansujący z diaboliczną asystentką, jego nieśmiała pracownica –ofiara niespełnionego (choć odwzajemnianego) uczucia do kolegi –informatyka, no i para aktorów, których strzała amora dosięgła na planie filmu pornograficznego.
Flirty i miłosne historie w pracy to częsty wątek w filmach, powieściach, a także w biografiach znanych ludzi. Do historii amerykańskiej polityki przeszedł skandal obyczajowo-polityczny, który przed laty wywołał erotyczna przygoda prezydenta Clintona z Moniką Lewinsky, stażystką w Białym Domu i omal nie pozbawił go stanowiska.
Jednak spora część miłosnych historii w pracy kończy się filmowym wręcz happy-endem. Mogą coś o tym powiedzieć Bill i Melinda Gates, którzy poznali się, gdy przyszła żona miliardera pracowała w Microsofcie.
Obawy Amerykanów
W tej sytuacji trochę zaskakujące są najnowsze wyniki globalnej ankiety portalu Monster.com, w której ponad połowa z 5 tys. badanych internautów odżegnuje się od miłości w pracy. Czterech na dziesięciu nigdy by się nie zdecydowało na firmowy romans, ani nawet randkę z osobą z firmy w obawie, że mogłoby to zaszkodzić ich karierze.
I nic dziwnego, skoro w części firm polityka korporacyjna zdecydowanie odradza romantyczne związki w pracy- szczególnie w relacjach przełożony –podwładny. Ich ujawnienie zwykle kończy się odejściem z firmy jednej ze stron.- Zwykle kobiety, bo to przeważnie ona jest podwładną -przyznaje prosząc o anonimowość szefowa HR jednej z korporacyjnych spółek w Warszawie.