Wydaje się to szczególnie istotne obecnie, gdy z roku na rok ta branża w Polsce się rozrasta i coraz trudniej jest znaleźć kandydatów, którzy nie tylko chcieliby się z nią związać na dłużej, ale choćby przepracować w niej przez kilka miesięcy, aby zarobić na wakacje. Same firmy dwoją się i troją, aby zachęcić, szczególnie młodych, do pracy u nich. Niestety, coraz częściej z mizernym skutkiem. Co jest przyczyną takie sytuacji?
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest oczywiście spadające bezrobocie i wręcz wysyp bardzo atrakcyjnych ofert pracy w większości branż. Najważniejszy powód leży jednak w przeszłości samej branży outsourcingowej – z powodu kilku nieuczciwych graczy praca „na słuchawce" została mocno zdeprecjonowana i znalazła się u młodych na samym końcu listy wyboru zajęcia stałego oraz tymczasowego.
Tymczasem branża outsourcingu to nie tylko konsultanci „na słuchawce", ale również szefowie ich zespołów (team leader), trenerzy czy też kierownicy projektów odpowiadający za współpracę z poszczególnymi klientami. To wbrew pozorom niezwykle interesująca branża, która nie tylko daje możliwość rozwoju osobistego, a także ciekawych awansów.
Zacznę jednak od konsultantów. Ze względu na zakres projektów prowadzonych dla różnorodnych klientów klasyczne call center już de facto nie istnieje. Dzisiaj osoba pracująca „na słuchawce" musi być maksymalnie wszechstronna i do tego myśląca, gdyż skrypty rozmów, nawet te najbardziej rozbudowane, nie są w stanie zastąpić logicznie myślącego człowieka.
Nie jest więc prawdą, że typowy konsultant, dzwoniąc do klienta, po prostu „klepie" to, co mu się pojawia na ekranie. Bazuje na skrypcie, ale rynek oczekuje już dzisiaj więcej człowieczeństwa niż automatyzacji. Z tego jasno wynika, że istnieje możliwość rozwoju własnej inteligencji każdego konsultanta, jeśli tylko będzie chciał się wykazać, robiąc coś choć trochę ponad wyznaczone ramy.