Emeryci wygrali, lekarze przegrali

O kontrowersjach wokół wcześniejszych emerytur dla mężczyzn i sprawy dyżurów lekarskich rozmawiamy z prof. Walerianem Sanetrą, prezesem Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego

Aktualizacja: 09.06.2008 09:08 Publikacja: 09.06.2008 01:08

Emeryci wygrali, lekarze przegrali

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Sądy mają ostatnio wiele problemów z wykonaniem wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Najlepszym tego przykładem może być przyznanie 60-letnim mężczyznom prawa do wcześniejszych emerytur na zasadach takich samych jak kobietom. Jak pańskim zdaniem powinny być traktowane wnioski o przyznanie tej emerytury, które zostały złożone przed zmianą przepisów?

Prof. Walerian Sanetra:

Z różnych źródeł wiemy, że sądy różnie traktowały te wnioski. Niektóre na podstawie wyroku TK przyznawały te świadczenia. Inne rozstrzygały sprawy na niekorzyść wnioskodawców. Część czekała z rozstrzygnięciem do nowelizacji przepisów i dopiero od tej daty przyznawały to świadczenie. Nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach z FUS nie rozstrzyga, jak należy traktować wnioski złożone przed zmianą przepisów. Jest wiele możliwych interpretacji. Najmniej korzystna jest taka, że wcześniejsza emerytura może zostać przyznana na wniosek złożony dopiero po nowelizacji przepisów. Druga – że świadczenie to może zostać przyznane na wniosek złożony po wyroku Trybunału, który stwierdził, że przepis jest niekonstytucyjny, co oznacza, że był niezgodny z konstytucją od samego początku. Liczę się z tym, że tego typu sprawy wpłyną do SN i wtedy rozstrzygniemy utrzymujące się w tym względzie wątpliwości interpretacyjne.

Jak pańskim zdaniem powinny zostać rozstrzygnięte te wątpliwości?

Jako sędzia muszę brać pod uwagę szerokie spektrum argumentów, w tym także okoliczności w każdej konkretnej sprawie. Jako profesor mogę sobie pozwolić na więcej. W Sądzie Najwyższym wyraźna jest tendencja do wyciągania konsekwencji z wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeśli TK odracza termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego, sąd może skonstruować określone uprawnienie, nie czekając na interwencję ustawodawcy. Mam wątpliwości co do wprowadzenia przez niektóre sądy, za Trybunałem, dodatkowego uwarunkowania tego uprawnienia w postaci 35 lat okresów składkowych i nieskładkowych. Z orzecznictwa ETS wynika bowiem, że mężczyzna, który jest dyskryminowany w dostępie do emerytury, nie musi spełniać podwyższonych kryteriów uzyskania prawa do tego świadczenia. Po orzeczeniu przez Trybunał niekostytucyjności tego przepisu wystarczyłoby więc spełnienie warunków przewidzianych w przepisach dla kobiet, czyli wiek 55 lat i 30 lat okresów składkowych i nieskładkowych. W każdym zaś razie takie wnioski można wyprowadzić z wyroku SN, w którym uznał on, że pozbawienie prawa do wcześniejszej emerytury dyrygenta oznacza jego dyskryminację (ze względu na płeć) i koliduje z regulacjami prawa wspólnotowego.

Wielu konstytucjonalistów twierdzi, że TK przy okazji tego wyroku wyszedł poza swoje kompetencje. Jest bowiem „negatywnym ustawodawcą”, czyli może kwestionować przepisy, a nie, tak jak w tym wypadku, tworzyć nowe.

Właśnie na tym polega cały problem. Dlatego wiele sądów nie chciało przyznawać wcześniejszych emerytur na podstawie jego wyroku. Trybunał stwierdził, że przepis jest niezgodny z art. 32 i 33 Konstytucji RP w zakresie, w jakim wyłącza mężczyzn, którzy osiągnęli wiek 60 lat i co najmniej 35-letni okres składkowy i nieskładkowy, z prawa do wcześniejszej emerytury.

Sąd Najwyższy zwrócił się do ZUS o informację o liczbie odwołań od decyzji odmawiających prawa do wcześniejszej emerytury. Dlaczego do tej pory SN nie zdecydował, jak należy traktować osoby, które przed nowelizacją wystąpiły o prawo do tego świadczenia?

Na ogół pytania prawne formułowane w takich wypadkach przez pierwszego prezesa SN są kierowane do rozstrzygnięcia, gdy zachodzą rozbieżności w orzeczeniach Sądu Najwyższego. Mamy stosunkowo słabe informacje na temat wyroków, jakie zapadają w sądach powszechnych. Najszybszą możliwość rozstrzygnięcia takiego problemu mogłoby stworzyć skierowanie pytania prawnego do SN przez sąd apelacyjny. Do tej pory jednak żadna tego typu sprawa do nas nie trafiła, można więc wywnioskować z tego, że sądy powszechne na razie nie widzą potrzeby wyjaśnienia przez SN tego problemu.

Czy sędziowie SN podczas orzekania biorą pod uwagę konsekwencje wyroku dla budżetu państwa?

Nie sądzę, by motywy fiskalne miały wpływ na wyroki SN. W wypadku wcześniejszych emerytur dla mężczyzn ewentualne dodatkowe koszty nie będą zbyt wielkie, jeżeli mieć na uwadze, że obowiązują już zmienione przepisy. W takich wypadkach SN kieruje się wyłącznie argumentami normatywnymi, wykładnią językowo-logiczną, systemową, funkcjonalną i aksjologią.

Na przykładzie mężczyzn walczących o wcześniejsze emerytury, a także głośnej ostatnio fali lekarskich pozwów o dodatkowe wynagrodzenia za brak wolnego po dyżurach widać, jak poszczególne grupy społeczne czy zawodowe coraz głośniej upominają się o swoje prawa. Czy pańskim zdaniem jest to pozytywne zjawisko?

Większa aktywność w korzystaniu z praw, odwoływanie się do konstytucji czy europejskiego porządku prawnego to jak najbardziej pozytywne zjawisko. Tym bardziej że nie tak dawno utyskiwano na niską świadomość prawną obywateli i na to, że nie walczą o swoje prawa w dostateczny sposób. Zdarza się jednak, że te żądania są przesadzone i nie do spełnienia. Między innymi tak jest z lekarzami.

Dlaczego lekarze przegrali przed SN?

Lekarze zażądali dodatkowego wynagrodzenia za godziny nadliczbowe przepracowane podczas dyżurów. Przez godziny nadliczbowe zaś rozumieli oni czas przepracowany z naruszeniem ich prawa do dobowego i tygodniowego odpoczynku. SN w poszerzonym składzie uznał jednak, że spełnienie przez pracodawcę obowiązku zapewnienia stosownego odpoczynku nie może zostać zastąpione ekwiwalentem pieniężnym. Czasu tego odpoczynku nie wolno także kumulować, bo powinien on być udzielany codziennie (w każdym tygodniu). W związku z tym nie można go zastępować wypłatą wyższego wynagrodzenia, choć często jest tym zainteresowany nie tylko pracodawca, ale i pracownik. Dyżury medyczne w Polsce były i są wyżej opłacane niż normalna praca. Są jednak systemy, w których nie płaci się dodatkowych pieniędzy, a nawet płaci się mniej, ponieważ dyżur traktuje się jako rodzaj pogotowia do pracy, które może być niżej opłacone. Regulacje wspólnotowe nie rozstrzygają, jak powinno być ukształtowane wynagrodzenie za czas dyżuru, pozostawiając to przepisom poszczególnych państw. W Polsce ustawa o zoz reguluje wysokość wynagrodzenia za pracę na dyżurach medycznych i dlatego nie można tu stosować dalej w tym zakresie idących przepisów kodeksu pracy o wynagrodzeniu za pracę w godzinach nadliczbowych.

Zgodnie z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej w brzmieniu, jakie obowiązywało do końca zeszłego roku, lekarze mogli pracować nawet po kilkadziesiąt godzin bez przerwy. Teraz, gdy sądy odmawiają im przyznania jakichkolwiek pieniędzy za pracę organizowaną bez poszanowania ich prawa do odpoczynku, mogą się czuć oszukani.

O tym, że z tymi przepisami mogą być problemy, było wiadomo już na długo przed lekarskimi pozwami. Nasz prawodawca wiedział, że tworzy prawo niezgodne z regulacjami wspólnotowymi, liczył jednak na to, że zmienią się przepisy wspólnotowe lub orzecznictwo ETS. Były bowiem projekty wprowadzenia w prawie wspólnotowym odstępstw, m.in. dla służby zdrowia. Problem dyżurów lekarskich występował właściwie we wszystkich państwach Wspólnoty. Po doliczeniu dyżurów lekarskich do normalnego czasu pracy okazuje się, że na masową skalę łamane było prawo do odpoczynku pracowników opieki zdrowotnej. Gdyby nie wejście Polski do Unii Europejskiej, nie byłoby problemów z dyżurami lekarskimi, ponieważ przepisy ustawy o zoz zostały ocenione przez Trybunał Konstytucyjny jako zgodne z ustawą zasadniczą. To dopiero dzięki unijnej dyrektywie o czasie pracy i orzecznictwu ETS, który uznał, że dyżury powinny być wliczane do czasu pracy, lekarze zyskali podstawę do swych żądań.

Na rozstrzygnięcie przez poszerzony skład czeka jeszcze kwestia, czy lekarze odbierający wolne sprzed lat mają prawo do wynagrodzenia w tym czasie. Rekordziści mają kilka tysięcy takich godzin, co się przelicza nawet na ponad dwa lata wolnego. Czy pańskim zdaniem należy się im ta pensja?

Trudno powiedzieć, jak ta sprawa zostanie rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy. Moim zdaniem trzeba pamiętać, że celem przepisów, które są tu istotne, jest to, by pracownik miał prawo do rzeczywistego odpoczynku. Wypłacanie jakiegokolwiek ekwiwalentu pieniężnego za brak czasu wolnego (czasu odpoczynku) mogłoby skłaniać pracodawców do naruszania ustanowionej przez prawo ochrony. To tak, jakby zatrudnionemu na budowie dać pieniądze zamiast kasku ochronnego, z tym że on tego kasku nie kupi, bo nie musi. Tak samo jest ze zdrowiem pracownika, który powinien codziennie regularnie odpoczywać co najmniej przez 11 godzin.

Ogranicza to roszczenia lekarzy jedynie do odszkodowania od Skarbu Państwa lub zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. Są to bardzo trudne procesy, a szkoda po stronie lekarzy, którzy pracowali po kilkadziesiąt godzin z rzędu, jest trudna do udowodnienia.

Niezależnie od sankcji karnych, jakie można zastosować wobec dyrektorów szpitali za naruszenie norm odpoczynku lekarzy, takie roszczenia wydają mi się odpowiednie. To rozwiązanie stosunkowo najprostsze. To prawda, że dochodzenie odszkodowania to trudny proces, przede wszystkim trzeba wykazać szkodę i jej związek przyczynowo-skutkowy z bezprawnym działaniem. Lekarze mogą jednak sięgnąć także do przepisów o ochronie dóbr osobistych, w których zdrowie jest wymienione w pierwszej kolejności jako rodzaj dobra osobistego (art. 23 k.c.). Jeśli wykażą, że nie mogli korzystać w odpowiednim stopniu z prawa do odpoczynku, oznacza to, że co najmniej powstało zagrożenie dla ich zdrowia. Wówczas na podstawie art. 448 kodeksu cywilnego mogą wystąpić o przyznanie odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Sąd w takim wypadku, przyznając zadośćuczynienie, z pewnością weźmie pod uwagę np. to, jak długo było naruszane ich prawo do odpoczynku.

Sądy mają ostatnio wiele problemów z wykonaniem wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Najlepszym tego przykładem może być przyznanie 60-letnim mężczyznom prawa do wcześniejszych emerytur na zasadach takich samych jak kobietom. Jak pańskim zdaniem powinny być traktowane wnioski o przyznanie tej emerytury, które zostały złożone przed zmianą przepisów?

Prof. Walerian Sanetra:

Pozostało 96% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów