Po wczorajszej rozprawie Trybunał Konstytucyjny odroczył odpowiedź na to pytanie do 11 marca (sygn. SK 58/06).
Pytanie postawiła Eugenia M. – owdowiała matka czworga dzieci z popegeerowskiej wsi. Jej mąż po 22 latach pracy został bezrobotnym. Bez pracy, a więc i bez ubezpieczenia społecznego, pozostawał przez 20 miesięcy poprzedzających śmierć. Z tego powodu ZUS odmówił później jego żonie i dzieciom prawa do renty rodzinnej.
Odmowę uzasadniano tym, że nie zostały spełnione wymagania ustawowe. Zgodnie z prawem renta rodzinna przysługuje członkom rodziny osoby, która w chwili śmierci miała ustalone prawo do emerytury lub renty albo spełniała warunki wymagane do uzyskania jednego z tych świadczeń. Zmarły miał 48 lat, a jego staż pracy wynosił 21 lat 10 miesięcy i 23 dni. Nie nabył więc prawa do emerytury. Z kolei prawo do renty przysługuje osobom niezdolnym do pracy z wymaganym okresem składkowym i nieskładkowym, jeśli niezdolność do pracy powstała nie później niż 18 miesięcy od ustania tych okresów. Zmarły nie spełniał tych warunków. Eugenia M. w skardze do TK napisała, że oderwanie prawa do renty od faktycznego okresu opłacania obowiązkowych składek na ZUS jest niesprawiedliwe i narusza zasady równości. Zgodnie z obowiązującymi przepisami rentę może bowiem otrzymać rodzina, której żywiciel przepracował np. jedynie pięć lat, jeśli tylko umrze nie później niż 18 miesięcy od utraty pracy.
– Uzależnienie losu rodzin od momentu śmierci ubezpieczonego, a nie od okresu opłacania składek, prowadzi do naruszenia konstytucyjnej zasady równości – mówił na rozprawie pełnomocnik Eugenii M., radca prawny Andrzej Popowski. Jego zdaniem zabezpieczenie społeczne rodziny zmarłego powinno być powiązane z okresem pobierania składek.
– Ustalenie granicy 18 miesięcy jest całkowicie arbitralne. Można dyskutować o obniżeniu wysokości świadczenia proporcjonalnie do okresów pozostawania poza ubezpieczeniem, ale demokratyczne państwo prawa nie może zatrzymywać pieniędzy ubezpieczonych i odmawiać wypłacenia jakiegokolwiek ekwiwalentu składek, powołując się na dowolnie przyjęte kryteria – przekonywał. – Gdyby to pani M. zmarła po 22 latach pracy, a nie jej mąż, rodzina miałaby prawo do renty rodzinnej, bo w jej wypadku ubezpieczenie byłoby wystarczające. Czy to w porządku? – pytał.