Chodzi o mężczyzn urodzonych przed 31 grudnia 1948 r., którzy mogą skorzystać z prawa do wcześniejszej emerytury na mocy noweli ustawy emerytalnej.
Zmiana przepisów, która weszła w życie 8 maja, została wymuszona w październiku zeszłego roku przez Trybunał Konstytucyjny. Uznał wtedy, że mężczyźni są dyskryminowani w dostępie do wcześniejszych emerytur i powinni mieć do nich prawo tak samo jak kobiety, czyli także na podstawie samego wieku i stażu pracy. Jeśli chodzi o uprawnienia do wcześniejszej emerytury wynikające ze stanu zdrowia i rodzaju pracy, mężczyźni dyskryminowani nie byli.
Zakładano wówczas, że do wcześniejszych emerytur będzie miało uprawnienia około 85 tys. mężczyzn i że większość zechce z niego skorzystać po nowelizacji przepisów. Teraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych szacuje, że uprawnionych może być nawet 170 tys. mężczyzn.
Dlaczego większość z potencjalnie uprawnionych nie skorzystała z prawa do wcześniejszej emerytury? Już przed reformą szacowano przecież, że wyniesie średnio 1800 zł miesięcznie.
– Dotychczas przyznano blisko 68 tys. takich świadczeń, wniosków było jednak znacznie więcej – informuje Elżbieta Łopacińska, członek zarządu ZUS ds. świadczeń. – Nie można było przyznać emerytur wszystkim wnioskującym z kilku powodów.