Po częściowej likwidacji OFE doradcy finansowi kuszą swoich klientów ubezpieczeniami emerytalnymi, które rzekomo mają zapewnić pieniądze na starość. Okazuje się, że ludzie wpadają w sidła instytucji finansowej i kupują tzw. pseudopolisy, które niewiele mają wspólnego z ubezpieczeniem i oszczędzaniem. Są to produkty obarczone ryzykiem inwestycyjnym.
– Do Biura Rzecznika Ubezpieczonych napływają skargi klientów banków i ubezpieczycieli, którzy zostali skuszeni ofertą ubezpieczenia emerytalnego zastępującego OFE. Okazuje się, że to nic innego jak ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe – mówi Cezary Orłowski z Wydziału Prawnego Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Tłumaczy, że takie produkty obarczone są ryzykiem inwestycyjnym, a klienci nie wiedzą, że mogą także stracić pieniądze, co się nierzadko zdarza.
Na inwestycji zarabia każdy, lecz nie klient
– Umowy są tak skonstruowane, że efektywność inwestycji obniżają liczne opłaty oraz sytuacja na rynkach finansowych – tłumaczy Cezary Orłowski. Dodaje, że na takich produktach najpierw zarabiają banki, ubezpieczyciele, pośrednicy w sprzedaży takich usług. Klient – jeżeli już coś zarabia – jest ostatnim ogniwem tego łańcucha.
Klienci są jednak przekonani, że ich środki są bezpieczne. Nie mają pojęcia, że kupują tzw. pseudopolisy, na których wiele osób straciło oszczędności życia. Nie dość, że konsumenci nie są informowani o wszystkim, nie wiadomo, w co inwestowane są składki, to jeszcze wcześniejsza rezygnacja z produktu kończyła się stratą wszystkich bądź większości wpłaconych środków.
Sądy zaczęły kwestionować pobierane opłaty likwidacyjne oraz klauzule w ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU) takich produktów. W wielu sprawach szykują się pozwy zbiorowe.