Zamiast OFE ludzie nabijani są w pseudopolisy

Pod hasłem oszczędzania na emeryturę ludzie nabijani są w pseudopolisy, które są kwestionowane przez sądy.

Publikacja: 24.09.2014 10:38

Zamiast OFE ludzie nabijani są w pseudopolisy

Foto: Fotorzepa, Andrzej Bogacz

Po częściowej likwidacji OFE doradcy finansowi kuszą swoich klientów ubezpieczeniami emerytalnymi, które rzekomo mają zapewnić pieniądze na starość. Okazuje się, że ludzie wpadają w sidła instytucji finansowej i kupują tzw. pseudopolisy, które niewiele mają wspólnego z ubezpieczeniem i oszczędzaniem. Są to produkty obarczone ryzykiem inwestycyjnym.

– Do Biura Rzecznika Ubezpieczonych napływają skargi klientów banków i ubezpieczycieli, którzy zostali skuszeni ofertą ubezpieczenia emerytalnego zastępującego OFE. Okazuje się, że to nic innego jak ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe – mówi Cezary Orłowski z Wydziału Prawnego Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Tłumaczy, że takie produkty obarczone są ryzykiem inwestycyjnym, a klienci nie wiedzą, że mogą także stracić pieniądze, co się nierzadko zdarza.

Na inwestycji zarabia każdy, lecz nie klient

– Umowy są tak skonstruowane, że efektywność inwestycji obniżają liczne opłaty oraz sytuacja na rynkach finansowych – tłumaczy Cezary Orłowski. Dodaje, że na takich produktach najpierw zarabiają banki, ubezpieczyciele, pośrednicy w sprzedaży takich usług. Klient – jeżeli już coś zarabia – jest ostatnim ogniwem tego łańcucha.

Klienci są jednak przekonani, że ich środki są bezpieczne. Nie mają pojęcia, że kupują tzw. pseudopolisy, na których wiele osób straciło oszczędności życia. Nie dość, że konsumenci nie są informowani o wszystkim, nie wiadomo, w co inwestowane są składki, to jeszcze wcześniejsza rezygnacja z produktu kończyła się stratą wszystkich bądź większości wpłaconych środków.

Sądy zaczęły kwestionować pobierane opłaty likwidacyjne oraz klauzule w ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU) takich produktów. W wielu sprawach szykują się pozwy zbiorowe.

50 mld zł

- Polacy zainwestowali, według szacunków, w pseudoubezpieczenia

Mimo to firmy nie rezygnują. Zmieniają jedynie sposób naciągania klientów, którym przedstawia się wizję odłożenia środków na emeryturę. Ci zaś są przekonani, że nie wykupują produktu inwestycyjnego, który może narazić ich na stratę pieniędzy.

Gdy klient się orientuje i chce zrezygnować przed upływem okresu, na jaki została zawarta umowa (np. 15 lat), opłata likwidacyjna w pierwszym roku pochłania 100 proc. wpłaconych środków. W następnym 90 proc. itd. I nie ma tu znaczenia utrata zdolności wpłacania co miesiąc odpowiedniej kwoty.

– Sądy wskazują, że przy wcześniejszej rezygnacji z produktu nie można zabrać konsumentom 100 czy 50 proc. wpłaconych środków. Klient przecież nie ma wpływu na treść takiej umowy i ogólnych warunków ubezpieczenia – mówi Anna Lengiewicz, radca prawny z kancelarii Lengiewicz Wrońska Berezowska i Wspólnicy.

Dlaczego firmy nadal wciągają w pułapkę klientów?

– Winien jest temu brak skuteczności państwa w egzekwowaniu od ubezpieczycieli umów zgodnych z prawem – mówi Anna Lengiewicz. Dodaje, że Komisja Nadzoru Finansowego tylko uczula klientów, by czytali umowy.

1000 skarg rocznie

- wpływa do rzecznika ubezpieczonych na umowy na produkty z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym

Nic to jednak nie daje, ponieważ umowy są skomplikowane. Prawnicy, którzy je analizują, siedzą nad nimi tygodniami. Są w nich postanowienia, z których na pierwszy rzut oka wynika, że opłata za prowadzenie produktu wynosi 1,2 proc. wpłacanej składki. Po dokładnych analizach okazuje się, że stanowi ona 20 proc.

Tylko pozorny brak opłat za rezygnację

Firmy zmieniają także OWU, żeby klient nie widział, że w produkcie istnieją jakiekolwiek opłaty likwidacyjne.

Anna Lengiewicz tłumaczy, że jedna z firm oddaje klientowi wartość wykupu takiego produktu. W pierwszych dwóch latach wynosi ona 0 proc., a dopiero w trzecim roku 20 proc.

– Firma zabiera zatem 80 proc. wpłaconych środków. To nic innego jak opłata likwidacyjna, tyle że inaczej skonstruowana – wyjaśnia Anna Lengiewicz.

Po częściowej likwidacji OFE doradcy finansowi kuszą swoich klientów ubezpieczeniami emerytalnymi, które rzekomo mają zapewnić pieniądze na starość. Okazuje się, że ludzie wpadają w sidła instytucji finansowej i kupują tzw. pseudopolisy, które niewiele mają wspólnego z ubezpieczeniem i oszczędzaniem. Są to produkty obarczone ryzykiem inwestycyjnym.

– Do Biura Rzecznika Ubezpieczonych napływają skargi klientów banków i ubezpieczycieli, którzy zostali skuszeni ofertą ubezpieczenia emerytalnego zastępującego OFE. Okazuje się, że to nic innego jak ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe – mówi Cezary Orłowski z Wydziału Prawnego Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Tłumaczy, że takie produkty obarczone są ryzykiem inwestycyjnym, a klienci nie wiedzą, że mogą także stracić pieniądze, co się nierzadko zdarza.

Pozostało 80% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów