Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Rzeszowie, rozstrzygając sprawę powództwa emeryta przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Konflikt dotyczył decyzji organu rentowego, w których mężczyźnie po zsumowaniu świadczeń przysługujących mu z ZUS i otwartego funduszu emerytalnego przyznano łącznie 2,7 tys. zł emerytury.
Mężczyzna odwołał się od decyzji do Sądu Okręgowego w Przemyślu. Podniósł, że wyliczona przez ZUS część kapitałowa jego emerytury, która potem była podstawą do finalnych wyliczeń świadczenia, zmalała o 250 zł, choć on sam od pierwszych wyliczeń ZUS pracował jeszcze jeden miesiąc, co powinno zdaniem mężczyzny poskutkować zwiększeniem jego świadczenia.
W swojej odpowiedzi organ rentowy argumentował, że zmiana wysokości emerytury była spowodowana zmianą waloryzacji kapitałów pracownika z kwartalnej na roczną. Jednak Sąd Okręgowy podniósł emerytowi świadczenie o 200 zł. Uznał, że zastosowana przez ZUS metoda obliczeń była nieprawidłowa, gdyż organ rentowy niezgodnie z przepisami ustawy emerytalnej dokonał podziału jednego kwartału na dwie części.
Od wyroku apelację wniósł ZUS. Państwowy ubezpieczyciel argumentował, że zastosowany przez niego wzór waloryzacji był prawidłowy, a po rozwiązaniu przez ubezpieczonego stosunku pracy konieczne było ponowne wyliczenie jego emerytury.
Sąd Apelacyjny oddalił apelację ZUS, podkreślając, że gdyby ubezpieczony też wniósł środek odwoławczy, to wyrok sądu drugiej instancji byłby jeszcze mniej korzystny dla ZUS. Sąd podkreślił, że nabycie prawa do emerytury nie oznacza jej wypłaty. Jednak złożenie przez uprawnionego wniosku emerytalnego oznacza, że decyzja organu rentowego potwierdzająca uprawnienie do danego świadczenia jest jednocześnie decyzją ustalającą prawo do jego pobierania w określonej w tej decyzji wysokości.