Bez przełomu zakończyło się środowe spotkanie ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego z nauczycielskimi związkami zawodowymi. Poświęcone ono było przyszłorocznym podwyżkom płac, zwłaszcza dla najsłabiej uposażonych pedagogów. Od 1 stycznia 2020 r. nauczyciele bez tytułu magistra i przygotowania pedagogicznego dostaną wyrównanie do wysokości pensji minimalnej.
– Zwróciliśmy ministrowi uwagę, że to nie podwyżka, a wzrost wynagrodzeń jest wymuszony ustawą o płacy minimalnej – mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Do projektu rozporządzenia odnieśliśmy się krytycznie.
Czytaj także: Plany ZNP: Nauczyciele wyjdą na ulicę
Nauczycielom nie udało się uzyskać konkretnych informacji dotyczących podwyżek w przyszłym roku. – Zgłosiliśmy postulat, by wyniosła ona 15 proc. od stycznia przyszłego roku – mówi Kaszulanis.
Na tak wysoki wzrost uposażeń nie ma jednak co liczyć. MEN obiecuje, że pensje w szkole pójdą w górę o 6 proc., ale dopiero od września przyszłego roku. Jak podał na konferencji prasowej po spotkaniu ze związkowcami Dariusz Piontkowski, będą one kosztowały 850 mln zł.