Słowa Czarzastego do prokuratury. "W NIK nie ma bandytów"

Po obraźliwych stwierdzeniach Włodzimierza Czarzastego NIK zawiadamia prokuraturę. Podkreślamy z całą mocą - w NIK nie ma bandytów! - poinformowała Najwyższa Izba Kontroli.

Aktualizacja: 06.12.2019 13:59 Publikacja: 06.12.2019 13:51

Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD

Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD

Foto: Lewica/mat.pras.

Przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty mówił, że nie zgodzi się na zmianę konstytucji, by z funkcji szefa NIK-u odwołać Mariana Banasia.

- Nie zmienimy konstytucji, którą sami Polsce daliśmy, tylko ze względu na to, że jest jakiś potencjalny bandyta. Nikt zresztą nie może utracić niezależności przez jednego, potencjalnego bandytę. Bo to nie będzie tak, że sobie mianujecie jakiegoś gościa, najpierw go nie sprawdzając bądź sprawdzając, i potem będziecie chcieli, żebyśmy my wam pomagali - mówił Czarzasty.

- Upublicznijcie to, co CBA napisało o panu Banasiu - apelował lider SLD.

W odpowiedzi na te stwierdzenie, Najwyższa Izba Kontroli przekazała sprawę do prokuratury. "Po obraźliwych stwierdzeniach Włodzimierza Czarzastego NIK zawiadamia prokuraturę. Podkreślamy z całą mocą - w NIK nie ma bandytów! Każdy kto będzie pomawiał konstytucyjny organ, jego kierownictwo lub jego pracowników musi się liczyć z konsekwencjami prawnymi" - czytamy.

Marian Banaś jest bohaterem afery związanej z niejasnościami dotyczącymi oświadczeń majątkowych obecnego prezesa NIK, byłego ministra finansów i byłego szefa Krajowej Administracji Skarbowej. Jak ujawnili dziennikarze "Superwizjera" Marian Banaś wynajmował do niedawna posiadaną przez siebie kamienicę w Krakowie poniżej ceny rynkowej, a w budynku działał hotel z pokojami "na godziny" prowadzony przez osoby związane z krakowskim półświatkiem. W reportażu przedstawiono m.in. jednego z prowadzących hotel, który w obecności dziennikarza dzwoni "do Banasia" i pyta go, jak ma zareagować na obecność dziennikarza.

"Rzeczpospolita" ujawniła także kulisy umowy, na podstawie której Marian Banaś stal się posiadaczem krakowskiej kamienicy, darowanej mu przez byłego żołnierza AK, bardzo korzystnej dla szefa NIK.

Kim naprawdę był Henryk Stachowski, od którego Banaś otrzymał nieruchomość, piszemy w artykule "Prawdziwa historia darczyńcy Mariana Banasia".

28 listopada, po zapoznaniu się przez premiera Mateusza Morawieckiego z raportem CBA ws. oświadczeń majątkowych Banasia, prezes PiS Jarosław Kaczyński i wiceprezes PiS Mariusz Kamiński na spotkaniu z Banasiem mieli przekazać mu, że oczekują, iż szef NIK poda się do dymisji.

29 listopada NIK poinformował jednak, że prezes tej instytucji nie podjął decyzji ws. ewentualnej dymisji.

Jak ujawniła "Rzeczpospolita" kartą przetargową w żądaniu od Banasia dymisji przez PiS miała być kwestia spółek i fundacji syna prezesa NIK.

Przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty mówił, że nie zgodzi się na zmianę konstytucji, by z funkcji szefa NIK-u odwołać Mariana Banasia.

- Nie zmienimy konstytucji, którą sami Polsce daliśmy, tylko ze względu na to, że jest jakiś potencjalny bandyta. Nikt zresztą nie może utracić niezależności przez jednego, potencjalnego bandytę. Bo to nie będzie tak, że sobie mianujecie jakiegoś gościa, najpierw go nie sprawdzając bądź sprawdzając, i potem będziecie chcieli, żebyśmy my wam pomagali - mówił Czarzasty.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Wiceszef PO nie chce powoływania nowych członków do komisji ds. rosyjskich wpływów
Polityka
Michał Kolanko: Wiatraki to być może dopiero początek turbulencji
Polityka
Szymon Hołownia zorganizuje w Sejmie klubik dziecięcy? "To miejsce na tym zyska"
Polityka
Europosłanka PiS mówi o "rozliczeniach przy pomocy ubranych na ciemno mężczyzn"
Polityka
Obrady Sejmu trafią na wielki ekran. Rekordowe zainteresowanie
Materiał Promocyjny
Jakie technologie czy też narzędzia wspierają transformację cyfrową biznesu?