Bliskowschodnia scena trochę się jednak zatrzęsła, już się trzęsie. Są na niej wygrani - przede wszystkim Turcja, ale także Iran, Katar. Chciałaby do nich dołączyć Rosja. Przegrywają ci, co wiernie stoją przy Arabii Saudyjskiej – jak Zjednoczone Emiraty Arabskie. Chwilowy dyskomfort może odczuć Izrael, równie antyirański.
Wszystko to efekt tego, o czym wielu dziennikarzy, ekspertów pisało już od wielu dni.
Teraz potwierdzili to oficjalnie Saudyjczycy - Dżamal Chaszodżi (albo z angielska Jamal Khashoggi) nie żyje. Jeden z najważniejszych dziennikarzy świata arabskiego, niegdyś bliski saudyjskiego tronu, a potem bardzo krytyczny wobec nazywanych reformatorskimi poczynań przyszłego króla – Mohameda bin Salmana – został zamordowany 2 października.
Dowiedz się więcej: Arabia Saudyjska przyznaje: Khashoggi został zabity
Gdyby nie był sławny i nie pisywał w „Washington Post”, jego losem pewnie nie żyłyby media amerykańskie i zachodnioeuropejskie. Szybko przeniknęły do niej informacje od tureckiego wywiadu – o saudyjskich kilerach wysłanych do konsulatu w Stambule i o tym, że Chaszodżi już żywy tej placówki dyplomatycznej nie opuścił.