Według dziennika, Morawieccy za działkę zapłacili 700 tys. zł, choć już wówczas miała być warta prawie 6 razy więcej - 4 mln zł. Wrocławska kuria poinformowała, że dokumenty dotyczące tej transakcji zniknęły.
Działki na Śląsku były przedmiotem śledztwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdyż często były elementami procederu korupcji. Z tego powodu późniejszy premier był w 2006 roku przesłuchiwany w prokuraturze jako świadek. Zeznał, że o możliwości kupna działki dowiedział się od kard. Henryka Gulbinowicza, który znał się z rodziną Morawieckiego, a on sam był u niego częstym gościem. "Swoje zeznania w prokuraturze Mateusz Morawiecki kończy deklaracją: – W chwili, gdy dokonywaliśmy zakupu tej nieruchomości, dla tego terenu nie było uchwalonego planu zagospodarowania przestrzennego. Tyle, że już rok wcześniej, w 2001 r., rozpoczęły się prace nad jego uchwaleniem. Była to wiedza powszechnie dostępna i oznaczało to, że wartość działek poszybuje w górę" - pisze gazeta.
Gazeta twierdzi, że obecnie grunty należące do Morawieckich są warte ok. 70 mln zł. "Nie ma po nich śladu w oświadczeniu majątkowym szefa rządu PiS" - dodaje "GW", zauważając, że premier "ostatecznie przepisał działki na żonę. - Ona prowadzi działalność gospodarczą, wynajmuje nieruchomości, inwestuje. Będąc prezesem banku i potem, tym bardziej, na polu działalności publicznej, politycznej, nie chciałem mieć związku z aktywnym inwestowaniem, z działalnością gospodarczą - tłumaczył w zeszłym tygodniu. Według "Wyborczej" jednak Morawiecki jeszcze do 2013 r. miał wpływ na swoje biznesy związane z nieruchomościami.
"Prasa ma prawo prześwietlać osoby publiczne, ale ma również obowiązek robić to rzetelnie. Tego obowiązku "Gazeta Wyborcza" nie dopełniła. Ponieważ tekst red. Harłukowicza narusza dobra osobiste Premiera i jego żony, podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem sprostowania zawartych w nim kłamstw i manipulacji" - poinformowało tuż po publikacji "Gazety Wyborczej" Centrum Informacyjne Rządu.
Kilka godzin później pełnomocnik Morawieckich zapowiedział złożenie pozwu przeciwko redaktorowi naczelnemu "Gazety Wyborczej", redaktorowi naczelnemu portalu Wyborcza.pl, a także autorowi artykułu Jackowi Harłukowiczowi.
Przedstawione przez pełnomocnika oświadczenie głosiło, że "zawarte w publikacjach informacje są niepełne i nierzetelne a przez to naruszają dobra osobiste Morawieckich". W oświadczeniu czytamy m.in. że "nietrafnie podano wartość działki na poziomie 70 mln złotych", a także nie uwzględniono zmiany cen między 2002 rokiem a chwilą obecną. - Moi mocodawcy mają świadomość, że media mają prawo oceniać prywatne życie osób publicznych. Muszą przestrzegać jednak przy czym zasad staranności i rzetelności - podkreślał pełnomocnik dodając, że w sprawie artykułu "Iwona Morawiecka udzieliła 'Gazecie Wyborczej' odpowiedzi", które jednak nie zostały wykorzystane w artykule.