Powinniście przeprosić się z TVP?
Nie można lekceważyć żadnych kanałów komunikacji.
Donald Tusk wystąpieniem 4 czerwca dodał otuchy opozycji?
Zawsze słucham z uwagą Donalda Tuska, ale nie możemy liczyć na jeźdźca na białym koniu. Każdy z nas musi wykonać swoją własną, ciężką robotę. Tylko wtedy efekt końcowy będzie zadowalający.
Mógłby być patronem opozycji?
Donald Tusk mógłby być jednym z patronów zjednoczonej opozycji.
Liderem zjednoczonej opozycji?
Nie mam takiego wrażenia. Zjednoczona opozycja to zespół, w którym każdy ma do odegrania swoją rolę.
Kandydatem na prezydenta?
Nie ma czasu na dyskusje personalne, jest czas na zabranie się do pracy. I to już! Idziemy na ulice.
Samorządowcy dopomogą wam w kampanii jesiennej?
Samorządowcy nie wygrają za nas wyborów, ale jest to z pewnością bardzo duże wsparcie opozycji. Są wielką siłą i w mojej kampanii pracowali ze mną wyśmienicie. Mają ogromne poparcie społeczne i ogromy szacunek w swoich regionach, ale nie możemy zakładać, że samorządowcy wykonają za nas pracę.
Dulkiewicz, Trzaskowski, Truskolaski, Jaśkowiak będą kandydować w wyborach parlamentarnych?
Tego dzisiaj jeszcze nie wiemy. Wiemy, że są bardzo popularnymi politykami w swoich środowiskach.
Czy przedstawiciele KOD i Obywatele RP powinni znaleźć się na biorących miejscach list KE?
Oczywiście. KOD i Obywatele RP są poważną siłą polityczną, z której nie możemy nie skorzystać. Przedstawiciele tych środowisk powinni znaleźć się na listach wyborczych Koalicji Europejskiej.
PiS przegrywało osiem wyborów z rzędu i osiem lat spędziło w opozycji. PO jest gotowa na taki scenariusz?
Nie stać Polski na kolejne cztery lata rządów PiS. Wszystkie siły opozycji muszą stanąć przeciwko PiS.
A może z tym przywództwem PO jest skazana na trwanie w opozycji?
Wybory nie są dobrym czasem na zmianę liderów. Czym prędzej musimy podjąć decyzję o strategii kampanii parlamentarnej. Grzegorz Schetyna bierze pełną odpowiedzialność za kampanię wyborczą i wierzę, że poprowadzi nas do zwycięstwa.
A jeśli nie, to odejdzie pan z PO?
W tej chwili myślę jedynie o wyborach, nie rozliczeniach. Celem jest zwycięstwo na jesień.
Pan już wygrał wybory do PE.
Ale czuję na sobie odpowiedzialność za wybory parlamentarne i za kolejne wybory. Zamierzam być jeszcze bardziej aktywnym politykiem, niż jestem obecnie.
Ale zdaje pan sobie sprawę, że był pan i jest jednym z niewielu polityków opozycji, który jeździ po Polsce i spotyka się z obywatelami?
Jestem przekonany, że członkowie naszej partii ruszą w Polskę, że zrobi to opozycja.
A nie na wakacje? Gdzie pan wybierze się w tym czasie?
Do tych miejscowości, w których uzyskałem najgorsze wyniki.
To samo powinna zrobić opozycja i udać się na wschód Polski?
Tak uważam. Klucz do zwycięstwa leży pośród tych, którzy na nas nie głosują. Oczywiście nie należy też zapominać o naszych wyborcach. Tutaj proporcje muszą być bardzo dokładnie rozłożone, a spotkania skrupulatnie zaplanowane.
Nie wywiozą was na taczkach, nie wyniosą na widłach?
Wchodziłem w takie środowiska. Zaczynało się nieprzyjemnie, a kończyło: „Panie Bartku, idziemy do przodu!". Wiele osób po bliższym kontakcie stwierdzało, że jednak nie jestem tym złym politykiem opozycji, o którym słuchali w TVP.
Pytanie, czy w PO jest się jeszcze komu bić?
W moim przekonaniu jest bardzo wiele takich osób. Części z nich trzeba tylko po prostu pozwolić rozwinąć skrzydła.
A macie lidera, który pociągnie was do walki każdego dnia, będzie spotykał się codziennie z Polakami na wsiach i miasteczkach?
Powtórzę, musimy wyjść wszyscy na ulice do ludzi. I to nie na te wyasfaltowane. To nie może być jedna czy dwie osoby z góry partii. Każdy ze startujących musi dać z siebie 200 procent.
I co wy tym ludziom zaproponujecie?
Każdy projekt polityczny ma swój wymiar merytoryczny, a każda kampania ma swoją dynamikę. Pierwszego dnia kampanii nie mówi się wszystkiego. Ja miałem dwie jej części. Pierwsza była tzw. festynowo-piknikowa, podczas której rozmawiałem z każdym, tańczyłem, śpiewałem, byłem z ludźmi. Druga część kampanii była merytoryczna, kiedy przedstawiłem „Plan Arłukowicza", sześć punktów tłumaczących, po co wybieram się do Parlamentu Europejskiego. Teraz ponownie wracamy do odpowiednio zaplanowanej i przygotowanej kampanii.
Czy pan sobie wyobraża Grzegorza Schetynę wychodzącego w tłum i obtańcowującego starsze panie na festynie?
Tak.
Czyli jak będzie trzeba, to Schetyna powinien również zatańczyć, żeby wygrać?
Jeden woli tańczyć, drugi śpiewać, trzeci uprawiać sport. Każdy kandydat musi mieć kampanię skrojoną pod własne możliwości. Także lider partyjny musi mieć konkretny plan działania każdego dnia.
Pytanie, czy wasz lider chce zatańczyć?
Czas billboardów i kampanii negatywnej minął. Jak trzeba tańczyć, żeby wygrać, to trzeba tańczyć. Trzeba być blisko ludzi, ich spraw i emocji. Grzegorz Schetyna z pewnością świetnie poradziłby sobie, grając z dzieciakami w kosza.
A nie jest tak, że wiecie już, że najwięcej, na co stać opozycję, to wygrać wybory do Senatu?
Każdy sposób na zablokowanie destrukcyjnych zmian dokonywanych przez PiS jest dobry, ale nie zgadzam się z obniżaniem poprzeczki tylko do poziomu wygranych wyborów do Senatu. Wciąż mamy szansę wygrać wybory parlamentarne. Wciąż możemy wygrać wybory prezydenckie. Zamierzam brać czynny udział w obu kampaniach wyborczych.
Do parlamentu pan nie wystartuje, ale kandydatem na prezydenta może zostać?
Teraz ruszamy z wyborami parlamentarnymi.