Arłukowicz: Czasem trzeba tańczyć i śpiewać

Służba zdrowia, smog, edukacja, drożyzna – to tematy, które musimy zaprezentować – uważa Bartosz Arłukowicz z PO.

Aktualizacja: 10.06.2019 21:09 Publikacja: 09.06.2019 21:00

Arłukowicz: Czasem trzeba tańczyć i śpiewać

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Osobisty smak sukcesu wyborczego został panu zepsuty przez porażkę zespołową Koalicji Europejskiej?

Bardzo chciałem, żebyśmy te wybory wygrali. Mam poczucie historycznego momentu, w jakim obecnie znajduje się Polska. Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność za losy kraju oraz za to, co działo się podczas tych wyborów i co wydarzy się w kolejnych. Mój osobisty sukces wyborczy nie zwalnia mnie z dalszej odpowiedzialności za Polskę. Skończyły się wybory europejskie, wynik nie był dla nas korzystny, ale nie zamierzamy się poddawać.

Dlaczego KE przegrała wybory europejskie, których teoretycznie nie miała prawa przegrać?

Przegraliśmy wybory, których nie mieliśmy prawa przegrać. Z przykrością muszę skonkludować, że nie udało nam się przekonać większości Polaków do pójścia na wybory i przede wszystkim oddania na nas głosów. PiS okazał się skuteczniejszy. Z bólem to przyznaję.

PiS gryzł trawę, wy nie. Dlaczego?

PO musi wyciągnąć wnioski z przegranej, przeprowadzić błyskawiczną analizę, brać się do pracy i ruszyć na ulicę. Nie wygramy wyborów w mediach, licytując się na obietnice socjalne. Wygramy będąc blisko ludzi, zajmując się tematami, które są dla Polaków najważniejsze np. zdrowie.

W PO panuje frustracja?

Trudno nie odczuwać goryczy, bo były wielkie oczekiwania dotyczące wygranej. Niestety, samo się nie wygra. Potrzeba jeszcze więcej aktywności, jeszcze więcej rozmów, jeszcze większej liczby godzin spędzonych z Polakami na ulicach miast, miasteczek i wsi.

W drugim tygodniu po ogłoszeniu wyniku wyborczego nie widać aktywności KE.

Kampania parlamentarna ruszyła 26 maja po 21.00. Zostało nam kilkanaście tygodni pracy na ulicach, w miastach i wsiach, blisko ludzi. Albo idziemy wszyscy razem jesienią po zwycięstwo, z jasnym planem i z konkretnym programem, albo... nie ma drugiego albo.

Grzegorz Schetyna powiedział, że dopiero za tydzień ruszacie w Polskę.

Nie możemy odwlekać spotkań z Polakami o tydzień. Każda minuta się liczy. Ja już na drugi dzień po ogłoszeniu wyników wyborów poszedłem do ludzi. Również po sobotniej Radzie Krajowej udałem się w Polskę dziękować Polakom za poparcie. Drezdenko, Bierzwnik, Klesno – tam między innymi byłem. I będę jeździł dalej spotykać się z Polakami.

Czy waszą jedyną strategią jest dalsza fuzja PO i Nowoczesnej w jeden klub parlamentarny?

Od dawna na każdym spotkaniu wyborcy mówili nam, że musimy być wszyscy razem. Z tego zobowiązania wywiązaliśmy się i to zadanie zostało wykonane.

Zadanie wygrania wyborów, które były do wygrania, już nie.

I z tego musimy wyciągnąć wnioski.

Nawet plakatów i billboardów dobrze nie rozwiesiliście, a na wsiach i miasteczkach KE nie było widać.

Nasi konkurenci posiadali o wiele większe możliwości finansowe oraz organizacyjne, jeśli chodzi o wieszanie swoich plakatów i billboardów, dlatego ja sam jeździłem od wsi do wsi, od miasteczka do miasteczka i rozdawałem ulotki i ściskałem ręce. Kampania to nie tylko billboardy i banery, ale to przede wszystkim ulica i bezpośredni kontakt z ludźmi. I to głównie z przeciwnikami. Platforma musi wrócić na ulicę.

PSL nie chce być w koalicji z SLD. Kogo wybierzecie?

Mam nadzieje ze przekonamy ludowców, że nie ma alternatywy w opozycji dla KE. Będę przekonywał Władka Kosiniaka-Kamysza do powrotu PSL do KE. Mieszkańcy wsi i małych miejscowości też są do przekonania.

Dlaczego nie dotarliście do nich podczas kampanii europejskiej?

Kampania europejska była niewystarczająca. Za mało było codziennej aktywności pośród Polaków na ulicach. Te przyczyny zostały przeanalizowane w wewnętrznym gronie partyjnym na zarządzie, ale nie będą roztrząsane w mediach.

Czym PO chce wygrać wybory z PiS?

Musimy przerzucić piłkę na inne boisko gry. Nie możemy prowadzić kampanii wyłącznie antypisowskiej ani licytować się na większe świadczenia socjalne. Musimy skierować emocje Polaków w innym kierunku. Jeśli damy zapędzić się do narożnika 500+, które rzekomo mamy zlikwidować, choć wprost mówimy, że tego nie zrobimy, to przegramy.

Co jest waszym 500+?

Nie stać Polski na licytowanie się z PiS na 500+, 700+ i 800+. Musimy zająć się problemami Polaków, które doskwierają im każdego dnia. Służba zdrowia, smog, edukacja czy wreszcie drożyzna w sklepach, która nie bierze się sama z siebie. To są tematy, na które musimy zaprezentować konkretne, szczegółowe odpowiedzi i propozycje.

Musicie mieć coś, co przekona do was Polaków?

Wybory to są także emocje. Wygra ten, kto będzie potrafił skumulować emocje wokół siebie i którego wizja Polski będzie bardziej atrakcyjna i racjonalna.

Antykościelne emocje po filmie Tomasza Sekielskiego i wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego zaszkodziły wam w kampanii.

Nie jestem zwolennikiem walki z Kościołem, choć opowiadam się za świeckim państwem. Nie można koncentrować się tylko i wyłącznie na jednym temacie.

Narzekacie na brak kanałów komunikacyjnych z ludźmi wsi i miasteczek. Politycy PO wrócą do TVP?

TVP jest partyjną przybudówką PiS. Mnie do TVP nie zapraszają, ja tam nie bywam. Każdy kanał komunikacyjny jest potrzebny i ważny, ale żaden nie zastąpi rozmowy z człowiekiem, który pracuje w polu.

Powinniście przeprosić się z TVP?

Nie można lekceważyć żadnych kanałów komunikacji.

Donald Tusk wystąpieniem 4 czerwca dodał otuchy opozycji?

Zawsze słucham z uwagą Donalda Tuska, ale nie możemy liczyć na jeźdźca na białym koniu. Każdy z nas musi wykonać swoją własną, ciężką robotę. Tylko wtedy efekt końcowy będzie zadowalający.

Mógłby być patronem opozycji?

Donald Tusk mógłby być jednym z patronów zjednoczonej opozycji.

Liderem zjednoczonej opozycji?

Nie mam takiego wrażenia. Zjednoczona opozycja to zespół, w którym każdy ma do odegrania swoją rolę.

Kandydatem na prezydenta?

Nie ma czasu na dyskusje personalne, jest czas na zabranie się do pracy. I to już! Idziemy na ulice.

Samorządowcy dopomogą wam w kampanii jesiennej?

Samorządowcy nie wygrają za nas wyborów, ale jest to z pewnością bardzo duże wsparcie opozycji. Są wielką siłą i w mojej kampanii pracowali ze mną wyśmienicie. Mają ogromne poparcie społeczne i ogromy szacunek w swoich regionach, ale nie możemy zakładać, że samorządowcy wykonają za nas pracę.

Dulkiewicz, Trzaskowski, Truskolaski, Jaśkowiak będą kandydować w wyborach parlamentarnych?

Tego dzisiaj jeszcze nie wiemy. Wiemy, że są bardzo popularnymi politykami w swoich środowiskach.

Czy przedstawiciele KOD i Obywatele RP powinni znaleźć się na biorących miejscach list KE?

Oczywiście. KOD i Obywatele RP są poważną siłą polityczną, z której nie możemy nie skorzystać. Przedstawiciele tych środowisk powinni znaleźć się na listach wyborczych Koalicji Europejskiej.

PiS przegrywało osiem wyborów z rzędu i osiem lat spędziło w opozycji. PO jest gotowa na taki scenariusz?

Nie stać Polski na kolejne cztery lata rządów PiS. Wszystkie siły opozycji muszą stanąć przeciwko PiS.

A może z tym przywództwem PO jest skazana na trwanie w opozycji?

Wybory nie są dobrym czasem na zmianę liderów. Czym prędzej musimy podjąć decyzję o strategii kampanii parlamentarnej. Grzegorz Schetyna bierze pełną odpowiedzialność za kampanię wyborczą i wierzę, że poprowadzi nas do zwycięstwa.

A jeśli nie, to odejdzie pan z PO?

W tej chwili myślę jedynie o wyborach, nie rozliczeniach. Celem jest zwycięstwo na jesień.

Pan już wygrał wybory do PE.

Ale czuję na sobie odpowiedzialność za wybory parlamentarne i za kolejne wybory. Zamierzam być jeszcze bardziej aktywnym politykiem, niż jestem obecnie.

Ale zdaje pan sobie sprawę, że był pan i jest jednym z niewielu polityków opozycji, który jeździ po Polsce i spotyka się z obywatelami?

Jestem przekonany, że członkowie naszej partii ruszą w Polskę, że zrobi to opozycja.

A nie na wakacje? Gdzie pan wybierze się w tym czasie?

Do tych miejscowości, w których uzyskałem najgorsze wyniki.

To samo powinna zrobić opozycja i udać się na wschód Polski?

Tak uważam. Klucz do zwycięstwa leży pośród tych, którzy na nas nie głosują. Oczywiście nie należy też zapominać o naszych wyborcach. Tutaj proporcje muszą być bardzo dokładnie rozłożone, a spotkania skrupulatnie zaplanowane.

Nie wywiozą was na taczkach, nie wyniosą na widłach?

Wchodziłem w takie środowiska. Zaczynało się nieprzyjemnie, a kończyło: „Panie Bartku, idziemy do przodu!". Wiele osób po bliższym kontakcie stwierdzało, że jednak nie jestem tym złym politykiem opozycji, o którym słuchali w TVP.

Pytanie, czy w PO jest się jeszcze komu bić?

W moim przekonaniu jest bardzo wiele takich osób. Części z nich trzeba tylko po prostu pozwolić rozwinąć skrzydła.

A macie lidera, który pociągnie was do walki każdego dnia, będzie spotykał się codziennie z Polakami na wsiach i miasteczkach?

Powtórzę, musimy wyjść wszyscy na ulice do ludzi. I to nie na te wyasfaltowane. To nie może być jedna czy dwie osoby z góry partii. Każdy ze startujących musi dać z siebie 200 procent.

I co wy tym ludziom zaproponujecie?

Każdy projekt polityczny ma swój wymiar merytoryczny, a każda kampania ma swoją dynamikę. Pierwszego dnia kampanii nie mówi się wszystkiego. Ja miałem dwie jej części. Pierwsza była tzw. festynowo-piknikowa, podczas której rozmawiałem z każdym, tańczyłem, śpiewałem, byłem z ludźmi. Druga część kampanii była merytoryczna, kiedy przedstawiłem „Plan Arłukowicza", sześć punktów tłumaczących, po co wybieram się do Parlamentu Europejskiego. Teraz ponownie wracamy do odpowiednio zaplanowanej i przygotowanej kampanii.

Czy pan sobie wyobraża Grzegorza Schetynę wychodzącego w tłum i obtańcowującego starsze panie na festynie?

Tak.

Czyli jak będzie trzeba, to Schetyna powinien również zatańczyć, żeby wygrać?

Jeden woli tańczyć, drugi śpiewać, trzeci uprawiać sport. Każdy kandydat musi mieć kampanię skrojoną pod własne możliwości. Także lider partyjny musi mieć konkretny plan działania każdego dnia.

Pytanie, czy wasz lider chce zatańczyć?

Czas billboardów i kampanii negatywnej minął. Jak trzeba tańczyć, żeby wygrać, to trzeba tańczyć. Trzeba być blisko ludzi, ich spraw i emocji. Grzegorz Schetyna z pewnością świetnie poradziłby sobie, grając z dzieciakami w kosza.

A nie jest tak, że wiecie już, że najwięcej, na co stać opozycję, to wygrać wybory do Senatu?

Każdy sposób na zablokowanie destrukcyjnych zmian dokonywanych przez PiS jest dobry, ale nie zgadzam się z obniżaniem poprzeczki tylko do poziomu wygranych wyborów do Senatu. Wciąż mamy szansę wygrać wybory parlamentarne. Wciąż możemy wygrać wybory prezydenckie. Zamierzam brać czynny udział w obu kampaniach wyborczych.

Do parlamentu pan nie wystartuje, ale kandydatem na prezydenta może zostać?

Teraz ruszamy z wyborami parlamentarnymi.

Osobisty smak sukcesu wyborczego został panu zepsuty przez porażkę zespołową Koalicji Europejskiej?

Bardzo chciałem, żebyśmy te wybory wygrali. Mam poczucie historycznego momentu, w jakim obecnie znajduje się Polska. Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność za losy kraju oraz za to, co działo się podczas tych wyborów i co wydarzy się w kolejnych. Mój osobisty sukces wyborczy nie zwalnia mnie z dalszej odpowiedzialności za Polskę. Skończyły się wybory europejskie, wynik nie był dla nas korzystny, ale nie zamierzamy się poddawać.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Uchodźców za dużo, pieniędzy za mało. Rząd uruchamia 19,6 mln złotych z rezerwy
Polityka
Zuzanna Dąbrowska: Budżet 2025 – baśń o lewicy i premierze
Polityka
Jan Zielonka: Czy politycy chcą zagłodzić naukę i zmusić do poddaństwa?
Polityka
Lewica idzie na zwarcie. Czarzasty: Nie dopuścimy do głosowania składki zdrowotnej