Miasta cieszą się z ministrów, czyli polityczna mapa wpływów

Gdańsk, Wrocław i Kraków – to najważniejsze kuźnie kadrowe rządzącej PO. Tuż za nimi jest Łódź. Słabo wypadły Poznań i Szczecin

Aktualizacja: 22.11.2007 03:30 Publikacja: 22.11.2007 03:28

Powyborczy podział stanowisk wywołuje wiele emocji. I to nie tylko pod względem politycznym, ale także geograficznym. Trudno się temu dziwić. Poza prestiżem, jaki niesie dla każdego regionu posiadanie własnych ministrów, ważne są także względy praktyczne. Wysoki urzędnik przychylniejszym okiem spojrzy na problemy swojego regionu. Nominacje są także sprawdzianem pozycji lokalnych struktur partii.

Największe wpływy w rządzie ma Pomorskie. Z Gdańska pochodzą Donald Tusk i minister edukacji Katarzyna Hall. Silny desant znad morza wyląduje też w Kancelarii Premiera. Gdańszczaninem jest również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Nieoczekiwanie jednak na drugim miejscu znalazło się Dolnośląskie. Wrocław po raz pierwszy ma wicepremiera – szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. Wiceszefem tego resortu został wieloletni komendant dolnośląskiej policji i współtwórca CBŚ Adam Rapacki. Ministrem jest też Bogdan Zdrojewski, w poprzednim Sejmie szef Klubu PO. Objął resort kultury, a klubem pokieruje inny wrocławianin – Zbigniew Chlebowski. Z Dolnego Śląska jest też aż czterech przewodniczących komisji w Sejmie i Senacie.

Ale działacze już liczą na więcej. Wiceministrem pracy ma zostać Jarosław Duda, a dolnośląski komendant Andrzej Matejuk może objąć stanowisko szefa policji.

Radość panuje w małopolskiej PO, z której wywodzi się aż trzech ministrów. Zostali nimi krakowianie: prof. Zbigniew Ćwiąkalski (sprawiedliwość) i Bogdan Klich (MON) oraz pochodzący z Tarnowa Aleksander Grad (Skarb Państwa). Stanowisko sekretarza stanu ds. służb specjalnych w Kancelarii Premiera otrzymał Paweł Graś (poseł z okręgu chrzanowskiego). Działacze liczą, że ministrowie pociągną za sobą do stolicy inne osoby. Na razie minister Ćwiąkalski mianował szefem kadr Krzysztofa Kozdronkiewicza – byłego szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Dwóch ministrów ma Łódź: Mirosława Drzewieckiego (sport) i Cezarego Grabarczyka (infrastruktura).

Po jednym ministrze „dostały”: Śląskie (Elżbieta Bieńkowska – rozwój regionalny), Kujawsko-Pomorskie (Radosław Sikorski – MSZ) i Podlaskie. W tym ostatnim nie ukrywają zadowolenia. Z Białegostoku pochodzą minister nauki Barbara Kudrycka oraz nowy szef ABW Krzysztof Bondaryk. Z kolei szef lokalnych struktur Robert Tyszkiewicz został wiceszefem Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Gorsze nastroje panują na zachodzie kraju. W Poznaniu PO odpadły „pewniaki” z gabinetu cieni – Adam Szejnfeld (gospodarka) i Waldy Dzikowski (administracja). Na „giełdzie” padało też nazwisko Rafała Grupińskiego jako ministra kultury oraz Marka Woźniaka jako ministra rozwoju regionalnego. Kandydatura Woźniaka też przepadła. – Po prostu nie udało się go przerobić na kobietę. To stanowisko według parytetu miało przypaść właśnie kobiecie – mówi jeden z posłów PO.

Narzekać nie może chyba tylko Grupiński, który zostanie sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera. Na osłodę Wielkopolsce pozostało też stanowisko wicemarszałka Senatu dla Marka Ziółkowskiego. W Podkarpackiem są tylko kandydaci na sekretarzy i podsekretarzy stanu. Wymienia się Krystynę Skowrońską (finanse), Zbigniewa Rynasiewicza (infrastruktura lub rozwój regionalny) oraz wiceszefa PSL Jana Burego (skarb). Rozczarowanie panuje w Szczecinie. Tamtejsza PO wprowadziła do Sejmu aż 13 posłów na 21 miejsc w regionie, ale jej politycy nie zajęli eksponowanych stanowisk. Działacze mówią, że jednym z powodów mogły być bliskie związki szefa szczecińskiej PO Sławomira Nitrasa z Janem Rokitą.

Szef partii w regionie Stanisław Gawłowski dziwi się narzekaniom. – Nasi posłowie są w prezydiach sześciu komisji senackich i sejmowych. Pamiętajmy, że większość z nich ma zaledwie dwuletni staż parlamentarny – podkreśla. Pocieszeniem dla szczecińskiej PO są propozycje stanowisk wiceministrów. Gawłowski już je przyjął w resorcie środowiska. Nitras zaś zastanawia się nad MSWiA, bo on i minister Schetyna nie przepadają za sobą. Decyzji jeszcze nie podjął.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.stankiewicz@rp.pl

Powyborczy podział stanowisk wywołuje wiele emocji. I to nie tylko pod względem politycznym, ale także geograficznym. Trudno się temu dziwić. Poza prestiżem, jaki niesie dla każdego regionu posiadanie własnych ministrów, ważne są także względy praktyczne. Wysoki urzędnik przychylniejszym okiem spojrzy na problemy swojego regionu. Nominacje są także sprawdzianem pozycji lokalnych struktur partii.

Największe wpływy w rządzie ma Pomorskie. Z Gdańska pochodzą Donald Tusk i minister edukacji Katarzyna Hall. Silny desant znad morza wyląduje też w Kancelarii Premiera. Gdańszczaninem jest również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Pozostało 84% artykułu
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię