Reklama

PiS chce bronić współpracownika Macierewicza

Sejmowa speckomisja zbada działalność i okoliczności odwołania pułkownika Andrzeja Kowalskiego

Publikacja: 11.12.2007 04:20

PiS zamierza udowodnić przed sejmową komisją ds. służb specjalnych, że płk Andrzej Kowalski został bezprawnie odwołany z funkcji p.o. szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Teraz posłowie PiS przygotowują wniosek do speckomisji. – Minister Klich odwołał płk. Kowalskiego, uznając, że naruszył swoje obowiązki, ponieważ pomógł komisji weryfikacyjnej w przemieszczeniu dokumentacji potrzebnej do jej dalszych prac. Tymczasem działania te były określone prawem i odbyły się na prośbę szefa komisji Jana Olszewskiego. Decyzja MON była więc bezzasadna – tłumaczy Zbigniew Wassermann, były koordynator ds. służb specjalnych.

Konstanty Miodowicz z PO, członek speckomisji, w rozmowie z „Rz” nie krył zadowolenia, że wkrótce trafi do niej taki wniosek. – Jeżeli sformułuje go któryś z promotorów politycznych płk. Kowalskiego, na pewno zostanie on niezależnie i rzetelnie rozpatrzony – mówi. – Komisja będzie też miała okazję porozmawiać o jego działalności. Szczególnie w kontekście spustoszeń w kontrwywiadzie wojskowym.

Płk Kowalski najpierw był zastępcą szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza. Gdy Macierewicz otrzymał mandat posła, płk Kowalski został wyznaczony na p.o. szefa kontrwywiadu wojskowego. Pod koniec listopada, po przeszło dwóch tygodniach sprawowania funkcji, stracił stanowisko.

Wniosek o jego dymisję złożył do premiera Donalda Tuska minister obrony narodowej Bogdan Klich. Miało to związek z udziałem płk. Kowalskiego w wywożeniu akt komisji weryfikacyjnej WSI z siedziby kontrwywiadu wojskowego do gmachu Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Zarzutów nowej władzy wobec działalności kontrwywiadu wojskowego i płk. Kowalskiego jest jednak więcej. Informatorzy „Rz” związani z nowym szefem SKW płk. Grzegorzem Reszką wskazują, że są bardzo zaskoczeni stanem archiwów kontrwywiadu.

Reklama
Reklama

– Nie ma w nich aneksu przygotowywanego przez komisję weryfikacyjną WSI. Nie wiadomo też, z jakich materiałów korzystano przy tworzeniu aneksu oraz kto go robił – twierdzi jeden z oficerów.

Jednak taka sytuacja nie dziwi Wassermanna: – Aneks to dokument ściśle tajny. Ustawa wyraźnie wskazuje, ile powinno być egzemplarzy, i nakazuje ich doręczenie odpowiednim ludziom. Nie ma go więc tam, gdzie ustawa wcale nie nakazywała, aby był. Dodaje, że wiedza na temat autorów aneksu jest „bardzo wrażliwa”. – Nie bez powodu utajnione zostały pewne informacje, np. nazwiska osób z komisji likwidacyjnej, a potem weryfikacyjnej – twierdzi Wassermann.

PiS zamierza udowodnić przed sejmową komisją ds. służb specjalnych, że płk Andrzej Kowalski został bezprawnie odwołany z funkcji p.o. szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Teraz posłowie PiS przygotowują wniosek do speckomisji. – Minister Klich odwołał płk. Kowalskiego, uznając, że naruszył swoje obowiązki, ponieważ pomógł komisji weryfikacyjnej w przemieszczeniu dokumentacji potrzebnej do jej dalszych prac. Tymczasem działania te były określone prawem i odbyły się na prośbę szefa komisji Jana Olszewskiego. Decyzja MON była więc bezzasadna – tłumaczy Zbigniew Wassermann, były koordynator ds. służb specjalnych.

Reklama
Polityka
Donald Tusk lubi niespodzianki. Izabela Leszczyna wciąż nie wie, czy pozostanie na stanowisku
Polityka
Czy wybory prezydenckie były ważne? Adam Bodnar: Moja rola w tej sprawie zakończyła się
Polityka
Schetyna: Wielka liczba ministrów i wiceministrów wynika z tego, co otrzymaliśmy od PiS
Polityka
Konfederacja „języczkiem u wagi”. Jakie koalicje po wyborach parlamentarnych wyobrażają sobie Polacy?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Polityka
Sondaż: Wyborcy PSL i Polski 2050 częściej krytykują rząd niż opozycję
Reklama
Reklama