Nasz komunikat mówi o tradycji polskiego krzyża, o różnych jego kontekstach, i o tym, że prezydent Komorowski te konteksty powinien znać. Skoro pan Lisicki nie zacytował nawet fragmentu tego skądinąd niezbyt długiego tekstu ani w jednym, ani w drugim swoim wystąpieniu, to zmuszony jestem traktować to jako pewne nadużycie, bowiem tekst ten nie daje najmniejszych podstaw do twierdzeń, które się w jego artykułach znalazły. W naszym komunikacie między innymi akceptujemy przeniesienie krzyża przez pielgrzymów do Częstochowy, ale postulujemy jednocześnie, by powrócił stamtąd na dotychczasowe miejsce. Wciąż pozostaje dla mnie otwarte pytanie, dlaczego zostałem zestawiony z panem Komorowskim, rzeczywistym twórcą prezapateryzmu w Polsce. Bo to przecież jego wypowiedź dała asumpt do różnego rodzaju ataków, do różnego rodzaju działań, które pokazują kompromitującą twarz Warszawy i nikt, kto tę twarz widzi, nie powinien zapominać, że Platforma Obywatelska totalnie wygrywa wybory w więzieniach. Także pan Lisicki nie powinien tego zapominać. Nie zamierzam tej twarzy utożsamiać z Platformą Obywatelską, ale fakt, o którym powyżej wspomniałem, nie ulega wątpliwości.
Krótko rzecz ujmując: zapateryzm rzeczywiście w Polsce się pojawia, ale jego zwolenników, wrogów krzyża, ośmieliła wypowiedź urzędującego prezydenta Rzeczypospolitej. To on przecież dał sygnał, że można usuwać krzyże z przestrzeni publicznej. Ja się tylko temu przeciwstawiałem, jak zresztą wielu publicystów i dziennikarzy, w tym takich, którzy mnie na co dzień krytykują. Jeden z nich, niejaki Kontek, zestawia mnie we wtorkowym "Fakcie" z Komorowskim i jego przyjacielem i protegowanym Palikotem. Oto, do czego może doprowadzić "polityczna potrzeba równowagi", zmieniająca się w urojenie.
Lubię zwierzęta i nie ukrywam tego. Jestem więc pewnie odpowiedzialny wedle tego sposobu myślenia za "łowcze" instynkty obecnego prezydenta, który doznaje widać przyjemności, zabijając Bogu ducha winne zwierzęta w trakcie polowania. Także wyczyny Palikota to z pewnością wynik mojej ich krytyki. Powtarzam: nie można – jak chce pan Lisicki – oskarżać tych, którzy się przeciwstawiają złu, o to, że to zło wywołali.
Obecny prezydent wygrał wybory, bo uzyskał poparcie znacznej części elektoratu konserwatywnego, która na pewno nie jest przeciwko krzyżowi – dlatego mówiłem o tym w wywiadzie jako o nieporozumieniu. To są fakty, nad którymi nie da się przejść do porządku dziennego. Fakty, które pozwalają mi mówić o oportunizmie czy hiperoportunizmie pana Lisickiego.
Moje twierdzenie mogę poprzeć jeszcze jednym przykładem z poniedziałkowej "Rzeczpospolitej". Otóż wspomina ona o mojej konferencji prasowej, pisząc o niej nawet dość umiarkowanie. Jednakże kiedy relacjonuje to, co mówiłem o wypowiedziach pana Komorowskiego, to przytacza tylko jedną z nich i to z czasów, kiedy nie był jeszcze marszałkiem Sejmu – o tym, że "szkoda Polski". Nie ma w niej natomiast słowa o przywołanych przeze mnie stwierdzeniach: "jaka wizyta, taki zamach" czy "ślepy snajper, by z 30 metrów nie trafił". Nie mówiąc już o tej tajemniczej wypowiedzi, że prezydent dokądś poleci i – w domyśle – nie wróci, o której powiedziałem, że powinna być przedmiotem śledztwa. W ich pominięciu także widzę element oportunizmu, bo są to słowa, które pana prezydenta niezmiernie kompromitują. Uważam także za warte zacytowania w poważnym dzienniku moje twierdzenie o tym, że gdyby taka sytuacja, jaka przydarzyła się Lechowi Kaczyńskiemu w Gruzji, przytrafiła się prezydentowi Francji i została skwitowana podobnymi zdaniami przez przewodniczącego tamtejszego Zgromadzenia Narodowego, to ten ostatni bardzo szybko musiałby zniknąć ze sceny politycznej.
[srodtytul]Krzyż nie jest symbolem zamachu [/srodtytul]