Jedną z ostatnich decyzji prezydenta Andrzeja Dudy w tej kadencji było ułaskawienie Jana Śpiewaka, warszawskiego społecznika skazanego za zniesławienie. Poinformował o tym – w sposób wyjątkowy – wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha na briefingu przed Pałacem Prezydenckim.
Dlaczego wyjątkowy? Bo wszystkie inne decyzje o zastosowaniu prawa łaski nie są podawane do publicznej wiadomości. Niepubliczna jest nie tylko informacja o skazanym (np. kiedy go skazano, ile lat odsiedział), który prosi o łaskę, ale nawet sam fakt, że taki wniosek do Kancelarii wpłynął. Tak było np. przy wnioskach o ułaskawienie, jakie kierował Marek Falenta, skazany za aferę podsłuchową. Kancelaria Andrzeja Dudy odmawiała informacji, choć w tym czasie sąd, który wnioski opiniował – dziennikarzom odpowiadał.
Za parawanem tajności
Kancelaria Prezydenta powołuje się w odmowach na dwa argumenty: że prawo łaski jest prerogatywą głowy państwa wynikającą z Konstytucji RP, a więc nikt nie może jej kontrolować, oraz że pytanie o ułaskawionego nie jest informacją publiczną, bo ograniczoną poprzez m.in. ochronę życia prywatnego.
To tłumaczenie na wyrost – twierdzą karniści – wskazując, że wyroki w Polsce są jawne.
„Zgodnie z orzecznictwem sądowoadministracyjnym, postępowanie o ułaskawienie ma charakter szczególny. Dotyczy indywidualnej sprawy osoby prywatnej. Jawność tego postępowania, zarówno na etapie czynności sądowych i prokuratorskich, jak i na etapie postępowania przed Prezydentem RP, jest ograniczona nawet w stosunku do stron postępowania" – odpowiada nam Kancelaria Prezydenta.