Pod hasłem walki z pedofilią Unia Europejska i USA próbują wprowadzić rozwiązania zagrażające wolności Internetu. Polski rząd je popiera.
Unia planuje stworzyć wraz z USA „Globalny sojusz przeciw wykorzystywaniu seksualnym dzieci w Internecie". Jednogłośnie opowiedzieli się za tym w ubiegłym tygodniu przedstawiciele MSW i resortów sprawiedliwości krajów UE. Przyjęli polityczną deklarację, w myśl której państwa zobowiązują się podjąć kroki zmierzające do lepszego ścigania dziecięcej pornografii i walki z nią.
To przeciwskuteczne
Jakie to kroki? Poza niebudzącymi kontrowersji, jak uświadamianie zagrożeń związanych z aktywnością dzieci w Internecie, jest też zapis stawiający za cel „zmniejszanie dostępności dziecięcej pornografii, m.in. poprzez wprowadzanie środków takich jak (...) gdzie to potrzebne, blokowanie stron". Unijni szefowie MSW będą zabiegać o poparcie USA dla projektu podczas szczytu ministrów z Europy i Stanów w Kopenhadze 20 i21 czerwca.
- Blokowanie nie jest narzędziem do walki z pornografią dziecięcą. Jest nie tylko nieskuteczne, bo można je łatwo obejść, ale i przeciwskuteczne - mówi „Rz" Jakub Śpiewak, założyciel fundacji Kidprotect.pl. - To jest zamiatanie problemu pod dywan i udawanie, że go nie ma. Blokowanie nie usuwa tych treści, tylko ich nie pokazuje, co prowadzi do tego, że o wiele trudniejsze jest zgłaszanie przestępstw.
Zdaniem Katarzyny Szymielewicz, prezesa Fundacji Panoptykon, jest to „nieproporcjonalny i niedopuszczalny środek w demokratycznym państwie". - Wprowadzenie filtrów na linii użytkownik - dostawca stanowi bardzo poważne ograniczenie praw podstawowych, takich jak wolność wypowiedzi, prawo dostępu do informacji czy tajemnica korespondencji - wskazuje.