Mimo apeli organizacji pozarządowych, które ostrzegały, że może to doprowadzić do ograniczenia wolności obywatelskich, Senat uchwalił prezydencki projekt zmian w ustawie o zgromadzeniach publicznych. Jednak senatorowie w ostatniej chwili złagodzili kilka z jego najbardziej kontrowersyjnych zapisów.
W czwartek długo trwały gorączkowe negocjacje na temat poprawek. Zdania w Platformie były podzielone. Część senatorów chciała poprzeć prezydencki projekt bez żadnych zmian.
- Żadne poprawki nie są potrzebne. Uważam, że ustawa jest bardzo dobra i zapewnia większe bezpieczeństwo - mówiła „Rz" senator PO Barbara Borys-Damięcka. Jednak inni senatorowie Platformy zapowiadali, że ustawy w takiej formie nie poprą, co groziło jej odrzuceniem i poważnym zgrzytem na linii Senat Pałac Prezydencki.
Ostatecznie wybrano rozwiązanie kompromisowe. Senat przede wszystkim skrócił do trzech dni roboczych termin na złożenie zawiadomienia o zgromadzeniu, z sześciu, które przewidywał prezydent.
Senatorowie opowiedzieli się też za tym, by przewodniczący zgromadzenia był karany grzywną w wysokości nie 7 tys. zł - jak przewiduje nowela - ale 5 tys. zł za niewykonywanie swoich obowiązków i jedynie wtedy, gdy działał umyślnie.