Rz: Stadion Narodowy kosztował podatników około 2 mld zł. Niestety, zamiast cieszyć się z tego nowoczesnego obiektu, Polacy wciąż bombardowani są niepokojącymi informacjami. Dach nie został zamknięty i trzeba było przełożyć mecz, podwykonawcy nadal nie mają zapłaconych pieniędzy, nie sprzedano nazwy stadionu i nie wynajęto powierzchni biurowych. Nie za dużo tego?
Joanna Mucha, minister sportu:
Za dużo i właśnie dlatego zdecydowałam się na zmiany w kierownictwie Narodowego Centrum Sportu. Jeszcze we wrześniu skierowałam pismo do rady nadzorczej z prośbą o przeprowadzenie konkursu. A mecz Polska – Anglia tylko przyspieszył tę decyzję. Głównym zadaniem nowego szefa – pana Michała Prymasa – jest przeprowadzenie programu naprawczego. Każdy, kto miał okazję gościć na stadionie, musi przyznać, że jest to wspaniały obiekt, z którego wszyscy powinni być dumni. Jednak jego wizerunek medialny temu nie odpowiada, i to również jest wyzwanie dla pana Prymasa.
Chciałabym, aby na Stadionie Narodowym z jednej strony była dobrze wykorzystana powierzchnia komercyjna, którą ten obiekt posiada, z drugiej regularnie odbywały się tam duże imprezy przyciągające widownię, np. mecze i koncerty, ale również wiele mniejszych, np. pikniki rodzinne. Żeby tak się stało, to stadion musi być zarządzany inaczej. Dotychczasowi prezesi to świetni fachowcy od budowy, natomiast teraz potrzebne są tam inne kompetencje związane bardziej z marketingiem, sprzedażą czy kwestiami prawnymi.
Pytanie tylko, czy wybór pana Prymasa to gwarantuje. Wcześniej był on wiceprezesem spółki Euro 2012 w Poznaniu, która odpowiadała za tamtejszy stadion. Tam również nie brakowało problemów, m.in. wciąż trzeba było wymieniać murawę. Nazwy stadionu ani powierzchni biurowych w Poznaniu również do dzisiaj nie sprzedano.