Choć wczorajszego strajku generalnego na Śląsku nie organizowała wyłącznie „S", to jej szef Piotr Duda jest wygranym tego protestu – mówią nam politolodzy.
– Konsekwentnie buduje pozycję lidera pozaparlamentarnej opozycji. Wcześniej próbował to zrobić Kaczyński, ale mu się nie udało. Natomiast Duda umiał przenieść dyskusję o problemach Polaków z bezpiecznego dla PO Sejmu na wrogą Tuskowi ulicę – mówi Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jesteśmy zadowoleni ze strajku – zapewnia Bogusław Ziętek, szef Sierpnia '80
Zdaniem politologa Rafała Chwedoruka (także z UW) rozgrywki Dudy mają na celu osłabienie pozycji szefa rządu. – Stąd jego zbliżenie do Komorowskiego, Schetyny i tej części PO, która walczy o jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW) – mówi. – Do niedawna miałem wątpliwości, czy Duda chce być związkowcem czy politykiem. Poruszenie sprawy JOW to jasny sygnał, że coraz śmielej zwraca się w tym drugim kierunku.
Mniej jasne jest, czy po strajku na Śląsku „S" przystąpi silniejsza do przyszłych negocjacji z władzą. Donald Tusk mówił wczoraj, że droga do poprawy sytuacji w kraju nie wiedzie przez strajki, ale jednocześnie próbował przekonać opinię publiczną, że wielkiego sukcesu związek nie odniósł.