Nie będzie prokuratorskiego śledztwa w sprawie niezgodnego z umową wykorzystania dotacji przez Krajowy Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych Władysława Serafina. Prokuratura po przeanalizowaniu dokumentów, sprawę kieruje do skarbówki. - Czyny mogą wyczerpywać znamiona przestępstwa karnoskarbowe - mówi "Rz" prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik prokuratury.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Władysława Serafina, prezesa kółek złożył w prokuraturze Wiktor Szmulewicz szef Krajowej Rady Izb Rolniczych, która dzieli dotacje z ministerstwa rolnictwa na sfinansowanie kosztów uczestnictwa w ponadnarodowych organizacjach rolniczych m.in. w COPA COGECA. W styczniu Rada zawiadomiła w sprawie podejrzeń o defraudację środków z dotacji także Najwyższą Izbę Kontroli, a członkowie zarządu kółek - także ministra rolnictwa.
W maju "Rz" ujawniła, że z konta bankowego na które przelano ubiegłoroczną dotację celową z budżetu państwa - 755 tys. zł - dokonano 25 przelewów (na łączną sumę 607 tys. zł), które nie były związane z celem przekazanej dotacji m.in. dla Władysława Serafina, spółki Centrum Kółek Rolniczych, Fundacji Rozwoju Wsi i Rolnictwa, urzędów skarbowych i ZUS. Potwierdziła to kontrola ministerstwa. Kontrolerzy uznali, że jest to niezgodne z umową, która zobowiązuje beneficjenta do prowadzenia odrębnego rachunku bankowego tylko dla rozliczenia środków z dotacji i wydatkowania pieniędzy wyłącznie na cele z nią związane. Żadnego z tych 25 przelewów Serafin nie ujął w sprawozdaniu w rozliczeniu dotacji, co potwierdza, że nie były to wydatki na cele związane z Copa Cogeca. Pieniądze po wielu miesiącach wracały m.in. od sponsorów kółek. W efekcie szef kółek zalegał z opłacaniem w terminie składek do europejskich organizacji (składkę za ub.r. spłacił dopiero w tym roku).
Zarząd związku ma podejrzenia, że od 2008 r. na prywatne konto Serafina przelano 3 mln zł, szef kółek miał nimi spłacać zobowiązania. Rolnicy żądali kontroli wydatkowania dotacji w kółkach Serafina od 2008 r., ale resort odmówił jej wszczęcia. Prezes Szmulewicz zawiadomił prokuraturę także pod kątem niedopełnienia obowiązków przez urzędników resortu i samego ministra, który nie reagował na sygnały o defraudacji środków publicznych. Zażądał wyłącznie zwrotu 300 tys. zł t.j. sumy za składkę, którą Serafin opłacił po czasie.
Dlaczego prokuratura nie zobaczyła w tym działaniu przestępstwa?