Rozmawiając z działaczami PSL i wysłuchując ich gorących zapewnień, że chyba nic się nie wydarzy na najbliższej radzie naczelnej partii, można odnieść wrażenie, iż wszyscy są zamieszani w spisek przeciwko prezesowi i właśnie gorliwie usiłują sobie zapewnić alibi, że tak nie jest.
– Były plotki o zakulisowych rozmowach na ten temat, ale chyba nic z tego nie wyszło – mówi jeden z ludowców.
– Wybory do europarlamentu za pasem, nie ma co destabilizować sytuacji w partii, wyborcy nie tego od nas oczekują – słyszymy od drugiego rozmówcy.
– Gdyby wniosek o zmianę prezesa rzeczywiście został złożony, to wszystko mogłoby się zdarzyć, ale nie wiadomo, czy znajdzie się ktoś odważny – mówi kolejna osoba.
Najbardziej radykalnie wypowiada się poseł Andrzej Dąbrowski z dolnośląskiego PSL, które popadło w niełaskę u prezesa. – Nasi działacze są zniecierpliwieni całą sytuacją i wiem, że nie wykluczają złożenia wniosku o odwołanie Piechocińskiego – mówi.