Kto jest winny klapy – rząd, posłanka PO czy władze Krakowa? Wczoraj ruszyło finansowe i polityczne rozliczenie kosztownych przygotowań do olimpiady, która miała się odbyć w 2022 r. Igrzysk nie będzie, bo prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zapowiedział, że wycofa wniosek o ich organizację. Powód? Blisko 70 proc. krakowian (prawie 144 tys. osób) w niedzielnym referendum zagłosowało przeciwko igrzyskom. „Za" było tylko 30 proc. (blisko 62,5 tys. mieszkańców).
Prezydent Majchrowski (związany z SLD) już wczoraj przystąpił do rozliczeń. Winą za wynik referendum obarczył Platformę. „Gdy zaczynaliśmy starania o przyznanie ZIO, dysponowaliśmy wysokim poparciem społecznym wyrażonym w obiektywnych sondażach. Niestety, poprzednie władze Komitetu Konkursowego Kraków 2022, kierowanego przez posłankę PO Jagnę Marczułajtis-Walczak, roztrwoniły to zaufanie, a czas, który mieliśmy na jego odbudowanie, był zbyt krótki" – napisał w emocjonalnym tonie na Facebooku.
Wytknął też rządowi brak zaangażowania w promocję kandydatury Krakowa. Jego zdaniem deklaracje rządu są niejednoznaczne.
Grzegorz Lipiec, szef krakowskiej PO, nie pozostaje dłużny. – Majchrowski się miota, bo jest współwinny tej katastrofie, to dla niego klęska – ocenia Lipiec. – Jeszcze w piątek pytał rząd, czy wyniki trzeba uznać za wiążące. To referendum powinno być zorganizowane rok temu, a nie dziś, kiedy wydaliśmy kilka milionów złotych na przygotowania – dodaje.
Lipiec zgadza się jednak z Majchrowskim, że kontrowersje, jakie wywołała „sprawa Marczułajtis", nie pomogły promocji igrzysk. – Niejasności wokół komitetu były, ale powołał go Kraków, nie Platforma. A Marczułajtis była wyborem prezydenta – wskazuje.