Komisja przemysłu i energii dla Jerzego Buzka, transportu dla Janusza Lewandowskiego i zastępstwo w komisji ds. gospodarczych dla Danuty Hübner – to byłby idealny pakiet dla PO w europarlamencie.
Jak dowiedziała się „Rz", polska delegacja w Europejska Partia Ludowa, czyli PO i PSL, ma szanse na szefowanie dwóm komisjom w PE: jednej bardzo ważnej, drugiej średnio ważnej. Polacy są drugą co do wielkości delegacją w EPL, największej frakcji w Parlamencie, a do tego zdecydowali się nie zabiegać o jedno z 17 stanowisk wiceprzewodniczącego PE, prestiżowe, ale bez faktycznej władzy. To pozwala Polakom wziąć dwie komisje parlamentarne.
Z układu sił wynika, że PO będzie pierwszą partią, która wybierze sobie komisję. Do tej pory wyraźne były preferencje dla ITRE, czyli komisji przemysłu i energii, a kandydatem na jej szefa Jerzy Buzek, niekwestionowany ekspert PO w sprawach energii. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, nominacja dla Buzka wcale nie jest pewna. PO będzie mogła mieć szansę na szefowanie innej ważnej komisji, ds. gospodarczych. Poza tym Buzek ma ambitnych kontrkandydatów do wysokich stanowisk: Lewandowskiego i Hübner. Pierwszy z tej dwójki cieszy się zdecydowanie największym zaufaniem premiera i może wywalczyć dla siebie najwięcej, nawet szefostwo ITRE, mimo że do tej pory nie zajmował się tą tematyką.
Ale można też sobie wyobrazić sytuację, w której każdy z tej trójki dostanie coś ważnego i PO będzie mogła pochwalić się niezłym stanem posiadania. A więc ITRE dla Buzka, druga średnio ważna komisja (np. transport, jeśli przypadnie chadekom) dla Lewandowskiego i wiceprzewodnictwo komisji gospodarczej dla Hübner. Taki pakiet będzie próbował wynegocjować Jan Olbrycht, szef delegacji PO–PSL. Ostateczne decyzje zapadną w przyszłym tygodniu.
W ciągu kilku tygodni ruszą też negocjacje dotyczące tek w Komisji Europejskiej. Na szczycie UE w najbliższy piątek Jean-Claude Juncker zostanie zaakceptowany jako kandydat na szefa KE, a 16 lipca zatwierdzi go Parlament Europejski. Luksemburczyk poprosi wtedy państwa członkowskie o przesłanie mu nazwisk kandydatów na komisarza. Wspomniany Janusz Lewandowski ciągle jest w grze, bo Donald Tusk nie zdecydował jeszcze którego z polityków wyśle do Brukseli: Radosława Sikorskiego, Jacka Rostowskiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego czy właśnie Lewandowskiego na drugą kadencję. Z nieoficjalnych rozmów w Brukseli wynika, że szanse Sikorskiego na stanowisko wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej nie są duże ze względu na rozkład sił między chadekami i socjalistami, ale także ze względu na preferencje państw członkowskich dla nie tak silnych osobowości.