Dziś lub jutro Donald Tusk ma ogłosić nazwisko swego następcy na fotelu premiera. Wszystko wskazuje na to, że będzie to jego najbliższa w ostatnich latach współpracowniczka – marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Nazwisko to zgodnie potwierdzają członkowie zarządu PO zbliżeni do Tuska. – Marszałek Sejmu jest najmocniejszą kandydatką na premiera – przyznaje prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceszefowa Platformy. Jej zdaniem Ewa Kopacz będzie też kierować partią.
Ta nominacja nie podoba się w środowisku Grzegorza Schetyny. To nie przypadek – Kopacz intensywnie angażowała się w wojnę ze Schetyną prowadzoną w ostatnich latach przez Tuska.
– To nie jest jeszcze oficjalna kandydatura. Takie są tylko przecieki w prasie – mówił wczoraj w Polskim Radiu Schetyna. – W Polsce obowiązuje konstytucja i w tej kwestii decyzję podejmie prezydent Komorowski.
Schetyna wyboru Kopacz nie jest w stanie zablokować. Życzliwy Schetynie prezydent – według naszych informacji – zgodził się na ten wybór premiera, choć nie krył zastrzeżeń do kandydatury Kopacz.
Stronnicy Schetyny grają jednak nie o rząd, tylko o kontrolę nad partią. Tusk chciałby zastosować statutową furtkę i przekazać Kopacz władzę w PO bez nowych wyborów wewnętrznych. A Schetyna coraz głośniej domaga się takich wyborów, bo miałby szansę pokonać Kopacz w bezpośrednim starciu.