Kto zastąpi Bartosza Arłukowicza w ministerstwie zdrowia?

Ruszył wyścig o schedę po Bartoszu Arłukowiczu. Kto go zastąpi, jeśli wyrzuci go nowa premier?

Publikacja: 08.09.2014 01:54

Kto zastąpi Bartosza Arłukowicza w ministerstwie zdrowia?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

W kwestii obsady stanowisk w nowym rządzie Ewy Kopacz na razie pewne jest jedno: na najgorętszym fotelu siedzi minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.

– Ona doskonale zna resort zdrowia. Jeśli zostawi Arłukowicza, to po to, by się nad nim pastwić, a potem z hukiem wyrzucić wiosną, kiedy okaże się, że jego pakiet kolejkowy to pomyłka – mówi były współpracownik Kopacz.

Drą koty od lat

Wzajemna niechęć Kopacz i Arłukowicza datuje się od czasów jej rządów w resorcie zdrowia (2007–2011). Arłukowicz, który był wówczas posłem opozycyjnego SLD, wielokrotnie krytykował ówczesną minister za złą koncepcję naprawy służby zdrowia. „Zastanawiające, gdzie w tym wszystkim jest pani minister Kopacz. Jak widać, gdy pojawiają się problemy, znika i trudno z nią porozmawiać na jakikolwiek temat. Jest za to pierwsza, gdy ogłasza sukcesy w leczeniu" – mówił w styczniu 2010 r.

Transfer Arłukowicza do Platformy latem 2011 r. niczego nie zmienił. Wręcz przeciwnie — wojenka na całego zaczęła się, gdy po wyborach zastąpił Kopacz w resorcie zdrowia.

– Dzień przed jego nominacją powiedziałam, że jeśli będzie chciał skorzystać z mojego czteroletniego doświadczenia, to jestem do dyspozycji. Nie skorzystał — mówiła w lutym 2012 r. Ten dorobek to m.in. projekty ustaw o: dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych, zdrowiu publicznym i jakości w ochronie zdrowia. Współpracownicy Arłukowicza twierdzą jednak, że nie mieli czasu się nimi zająć, bo przez wiele miesięcy kadencji gasili pożary wywołane przez Kopacz przy wprowadzaniu jej reformy szpitali oraz refundacji leków.

Ewa Kopacz nie komentowała poczynań swego następcy, jak się dowiadujemy, na polecenie samego premiera Tuska, który wydał obojgu doktorom zakaz publicznych sporów. Ale zdania o następcy nie zmieniła do dziś.

Nasi rozmówcy w otoczeniu Arłukowicza twierdzą, że podchodzi on bez emocji do swej możliwej dymisji. Zarówno odejście z rządu, jak i pozostawanie w nim postawi go w trudnej sytuacji. – Byłoby dobrze, abyśmy mieli możliwość wprowadzenia tych pakietów zmian, które są już gotowe. Ale jak będzie? Dziś nikt tego nie wie – mówi wysokiej rangi urzędnik resortu.

Wśród potencjalnych następców Arłukowicza najczęściej wymieniany jest obecny wiceszef resortu Sławomir Neumann, co mogłoby wieszczyć aksamitną zmianę. – Jestem wiceministrem, a Bartosz Arłukowicz moim szefem. Co będzie dalej, to zależy od nowego premiera. Nikt tego nie wie – odpowiada wymijająco Neumann w rozmowie z „Rz".

Obok Neumanna wymieniana jest też posłanka Beata Małecka-Libera (PO), wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia i przewodnicząca Podkomisji Stałej ds. Zdrowia Publicznego. Pochodząca ze Śląska Małecka-Libera to doktor nauk medycznych ze specjalizacją z laryngologii.

Na giełdzie nazwisk wymieniany jest prof. Janusz Moryś, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed). W wielu kwestiach – choćby szczególnego finansowania szpitali klinicznych – zgadza się z Kopacz. Jest też wątek osobisty – córka pani marszałek w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym GUMed robi specjalizację z ginekologii i położnictwa.

Profesorowie na liście

W kuluarach mówi się też o byłym wiceministrze u Kopacz Andrzeju Włodarczyku. Po nastaniu Arłukowicza razem z innymi jej współpracownikami został odwołany ze stanowiska. Włodarczyk ostatnio wrócił do pracy po leczeniu nowotworu złośliwego. – Nie dostałem takiej propozycji, ale gdyby padła, jestem gotów ją rozważyć. Ktokolwiek zostanie ministrem, czeka go wielkie sprzątanie bałaganu, którego narobił Arłukowicz – mówi „Rz" Włodarczyk.

W środowisku medycznym mówi się o kandydaturze Krzysztofa Chlebusa, kardiologa, byłego wiceministra w resorcie Arłukowicza, który w styczniu tego roku podał się do dymisji. Chlebus jest bezpartyjny i ma dobre notowania zarówno u polityków z prawej, jak i lewej strony.

Także ze środowiska medycznego dochodzą słuchy o szansach prof. Mariana Zembali, szefa Śląskiego Centrum Chorób Serca, następcy prof. Religi, obecnie szefa Rady Naukowej przy Ministrze Zdrowia. Dla Arłukowicza miałby to być podwójny cios, bo relacje między nim a profesorem od początku są napięte.

W Szczecinie mówi się, że jeśli straci stanowisko, PO wystawi go na prezydenta miasta. Jest bardziej rozpoznawalny niż wszyscy szczecińscy politycy PO i mógłby poważnie zagrozić ubiegającemu się o trzecią kadencję prezydentowi Piotrowi Krzystkowi.

W kwestii obsady stanowisk w nowym rządzie Ewy Kopacz na razie pewne jest jedno: na najgorętszym fotelu siedzi minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.

– Ona doskonale zna resort zdrowia. Jeśli zostawi Arłukowicza, to po to, by się nad nim pastwić, a potem z hukiem wyrzucić wiosną, kiedy okaże się, że jego pakiet kolejkowy to pomyłka – mówi były współpracownik Kopacz.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Polityka
Barbara Brodzińska-Mirowska: Donald Tusk nie może dłużej trzymać dystansu
Polityka
Trzaskowski rozmawiał z Mentzenem: Niczego w ciemno nie podpiszę
Polityka
Sojusznicy Mentzena paktują z Putinem. Co zrobi Nowa Nadzieja?
Polityka
Sondaż. Jak przepłynęli wyborcy Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego z 2020 roku?
Polityka
Karol Nawrocki: Jestem monitorowany od 2009 roku, wszystkie agendy państwa wiedziały