- W najbliższym czasie rozpatrzymy kwestię podpisania porozumienia z Mińskiem porozumienia odnośnie utworzenia na terytorium Białorusi bazy rosyjskich sił powietrznych – oświadczył w środę rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew. Według niego decyzja w tej sprawie powinna zapaść już w przyszłym tygodniu w Grodnie podczas posiedzenia międzyrządowej Rady Eurazjatyckiej (organ kierujący Euroazjatycką Unią Gospodarczą zrzeszającą Rosję, Białoruś, Kazachstan oraz Kirgizję).
O tym, że na Białorusi ma powstać rosyjska baza lotnicza, minister obrony Rosji Siergiej Szojgu mówił jeszcze pod koniec 2014 roku. Wtedy podczas spotkania z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszenką oświadczył, że na terytorium tej bazy miałyby się znajdować 24 rosyjskie myśliwce bojowe typu Su-27 SM3, z których połowa mogłaby tam wylądować już pod koniec bieżącego roku. – Głównym celem tych działań jest wspólna ochrona granic państwa Związkowego Białorusi i Rosji – tłumaczy Miedwiediew. Tymczasem białoruscy eksperci wojskowi nie mają wątpliwości, że rosyjska baza lotnicza na Białorusi jest odpowiedzią Moskwy na zwiększającą się obecność sił NATO w Polsce oraz krajach bałtyckich.
– Rosjanom przeszkadza powstająca w Polsce tarcza antyrakietowa oraz obecność na terenie tego kraju amerykańskich myśliwców F-16. Jeżeli konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Rosją będzie narastał, nie wykluczono, że w powstającej bazie wojskowej pojawią się bombowce strategiczne typu Tu-22 - mówi „Rzeczpospolitej" kluczowy białoruski analityk wojskowy Aleksandr Alesin. – Innego powodu nie widzę. Białoruska obrona przeciwlotnicza jest najbardziej rozwinięta w regionie. Mamy ponad sto systemów rakietowych S-300, które z pewnością są w stanie udaremnić ewentualne ataki z powietrza – dodaje kluczowy białoruski analityk wojskowy Aleksandr Alesin. Jak twierdzi, baza ta prawdopodobnie powstanie w białoruskim Bobrujsku, gdzie w czasie zimnej wojny stacjonowały samoloty wyposażone w broń nuklearną.
- Niepokoi sam fakt tego, że w stosunkach międzynarodowych następuje eskalacja militarnych zachowań i działań w Europie Środkowej blisko polskich granic – przyznaje gen. Bogusław Pacek, doradca szefa MON w rozmowie z "Rzeczpospolitą". - Moskwa prowadzi polityczno-militarną grę wiedząc, że żadnego zagrożenia dla Rosji lub jakiegoś innego kraju ze strony Polski nie ma. To nie NATO rozpoczęło politykę zastraszania tylko Rosja – twierdzi. Dodaje, że odpowiedzią na zastraszanie jest odstraszanie. Jego zdaniem Polska obrona przeciwrakietowa i przeciwlotnicza wymaga usprawnienia. - Obecnie zajmujemy się tworzeniem bardziej skutecznej obrony i na pewno to nie jest mocna strona polskiego systemu obronnego – mówi.
Interesujące jest to, że Rosjanie przypominają o swojej bazie lotniczej na Białorusi tuż przed wyborami prezydenckimi w tym kraju. Białoruskie rządowe media nie napisały o tym ani słowa. Co więcej, rosyjskie agencje przekazały te informacje w czasie, gdy prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko ewidentnie próbuje poprawić swoje stosunki z Zachodem. Niedawno ułaskawił on wszystkich więźniów politycznych.