„Mobilizacja” – to jedno z najbardziej zużytych pojęć w polityce. To także główne hasło środowego spotkania polityków KO z Donaldem Tuskiem (również z udziałem Rafała Trzaskowskiego). Plan premiera, który zarysował już w poniedziałek i rozwijał w ciągu tygodnia, jest już dość jasny, choć zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich postawiło premiera w bardzo trudnej sytuacji.
Donald Tusk pokazuje, że ma plan. Wotum zaufania, rekonstrukcja i nie tylko
Spotkanie w KPRM miało na celu nie tylko mobilizację, ale również uspokojenie nastrojów. Bo w polityce nic nie szkodzi bardziej niż lider, który w kryzysie zdradza nerwy. Tusk doskonale o tym wie, mając za sobą dziesiątki mniejszych lub większych kryzysów. Nie podejmuje żadnych gwałtownych ruchów. Zakomunikował rekonstrukcję rządu – ale nie od razu, nie zaraz po wyborach.
Czytaj więcej
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał, że zaproponował premierowi rozpatrzenie wniosku o wotu...
Zakres rekonstrukcji zależy też od koalicjantów. W zapowiadanym wotum zaufania chodzi o odnowienie mandatu, ale też przetestowanie Lewicy oraz Trzeciej Drogi – ale nie zaraz, nie od razu (w odłożeniu głosowania o tydzień dużą rolę miał też odegrać Szymon Hołownia).
W środę, na spotkaniu polityków KO z Tuskiem w KPRM, nie było mowy o personaliach, szczegółach rekonstrukcji, bo one budzą zawsze największe emocje. Zamiast tego premier podkreślał – jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej” – że rozmowy z koalicjantami będą bardzo trudne, a on sam będzie wzywał na dywanik poszczególnych ministrów i w lipcu rozliczał ich z dotychczasowej pracy.