Gdyby nie spory o kompetencje poszczególnych ministerstw, skład rządu podany w poniedziałek przez Beatę Szydło mógłby być ogłoszony już dzień po wyborach. Większość nazwisk z kluczowych resortów pojawiała się w przeciekach, które docierały do dziennikarzy jeszcze w kampanii wyborczej.
Trzon Rady Ministrów to nazwiska, które od dawna były wymieniane jako faworyci prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Uzupełniają je ludzie bliscy Szydło, najwięcej jest ich w resortach gospodarczych. To efekt współpracy przy tworzeniu programu ekonomicznego, za który przyszła premier odpowiadała w partii, zanim została szefową kampanii Andrzeja Dudy, a potem kandydatką na premiera.
Gowin rezygnuje z MON
Ta układanka porządkuje układ sił na całej prawicy. Kaczyński postawił na ludzi, których kompetencje w danych dziedzinach cenił od dawna. Mają dać gwarancję szybkich, pewnych zmian, zgodnych z linią ugrupowania.
Tak jak publicznie deklarowali politycy PiS, to nie jest autorski gabinet Beaty Szydło, ale przecieki o jej odsunięciu na boczny tor były przesadzone.
Kaczyński swoich faworytów ulokował głównie w resortach siłowych. Szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do którego wraca administracja, zostanie Mariusz Błaszczak. Ministerstwem Obrony Narodowej pokieruje wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, a kontrolę nad służbami będzie sprawował inny zastępca Kaczyńskiego Mariusz Kamiński. Dwaj ostatni wzbudzają największe emocje u politycznych rywali.