Miesiąc temu Wołodymyrowi Zełenskiemu puściły nerwy. – Widok przywódcy największej demokracji świata i najbardziej krwawego dyktatora na świecie, którzy przytulają się w Moskwie w taki dzień, nie tylko stanowi dla mnie ogromny zawód, ale jest też potężnym ciosem w starania o przywrócenie pokoju – powiedział ukraiński przywódca.
Chwilę wcześniej rosyjskie pociski trafiły w jeden ze szpitali dziecięcych Kijowa, powodując ofiary śmiertelne. Modi, który był wtedy z oficjalną wizytą w stolicy Rosji i razem z rosyjskim dyktatorem oddawał się przejażdżce autem elektrycznym czy też podziwianiu rasowych rumaków, nawet w takich okolicznościach nie zdobył się na potępienie agresji Kremla.
Czytaj więcej
Narendra Modi przyjechał do Moskwy, by się upewnić, że współpraca rosyjsko-chińska nie zagraża jego krajowi
W czwartek wieczorem po krótkiej wizycie w Warszawie, w trakcie której spotka się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Donaldem Tuskiem, szef indyjskiego rządu wyruszy tradycyjną już trasą do Kijowa: najpierw samolotem do Rzeszowa, a dalej koleją. Zwykle taka podróż ważnych polityków jest utrzymywana w tajemnicy w obawie, że mogą się oni stać celem nalotów Rosji. Teraz nie ma jednak podobnej potrzeby: Indie są dla Kremla zbyt cennym sojusznikiem, aby za sprawą Rosjan włos mógł spaść z głowy Modiemu.
Indie bardzo pomogły Putinowi przetrwać zachodnie sankcje
Jeszcze w 2021 roku kraj kupował od Moskwy ropę za nieco ponad 5 mld dolarów. Jednak w zeszłym roku ta wartość skoczyła przeszło dziesięciokrotnie, do 54 mld dolarów. Putin zaproponował Modiemu surowiec po barterowych cenach (podobnie jak węgiel czy nawozy sztuczne), a ten na tym skorzystał. W ten sposób Indie stały się głównym źródłem finansowania rosyjskiego wysiłku wojennego, przez co zachodnie sankcje gospodarcze nałożone na Moskwę zasadniczo spełzły na niczym. Władze w New Delhi nigdy też nie zdobyły się na potępienia rosyjskiej inwazji i nigdy nie domagały się przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy.