Unijny szczyt uzgodnił pakiet 50 mld euro wsparcia dla Ukrainy do 2027 roku. Jednomyślne porozumienie udało się osiągnąć już kilka godzin po rozpoczęciu spotkania mimo wcześniejszego twardego oporu premiera Węgier.
Pomoc UE dla Ukrainy: Kompletna izolacja Węgier Viktora Orbana
Viktor Orbán jest najdłużej sprawującym swój urząd premierem w UE, przez co też najbardziej doświadczonym członkiem Rady Europejskiej. I choć od dłuższego czasu, a w szczególności od agresji Rosji na Ukrainę, politycznie jest mu nie po drodze z większością przywódców unijnych, to jednak zawsze był doceniany za swój spryt, pragmatyzm i umiejętność osiągania zamierzonych korzyści bez stawiania się w kompletnej izolacji. Teraz wyraźnie te umiejętności utracił.
Czytaj więcej
Z dniem 1 lutego na Węgrzech zaczął działać specjalny Urząd Ochrony Suwerenności. Ma „zapobiec ewentualnym manipulacjom lub dezinformacjom, które naruszałyby interesy suwerennego państwa”. Co to znaczy w praktyce?
Długo groził wetem, przez co zdenerwował innych przywódców i doprowadził od opracowania scenariuszy ukarania Węgier, czy to przez odebranie im prawa głosu w UE (procedura art. 7), czy przez osłabienie finansowe. Już na samym szczycie szybko ustąpił, kiedy zobaczył, jaki jest poziom frustracji i determinacji po drugiej stronie. Niebezpiecznych scenariuszy zatem uniknął, ale one już są i będą wyciągane z szuflady, gdy Orbán znów będzie chciał straszyć wetem. W zamian za jego zniesienie teraz nic nie uzyskał, stracił natomiast nimb spryciarza i polityka realnie oceniającego swoje szanse, co dodatkowo obniży wiarygodność jego gróźb w przyszłości.
Ta ewolucja Orbána zbiegła się w czasie ze zmianą władzy w Polsce. Już na szczycie UE w grudniu, na który tuż po zaprzysiężeniu rządu przyjechał Donald Tusk, węgierski przywódca był osamotniony i też zaskakująco łatwo, bez uzyskania dla siebie jakichkolwiek korzyści, zrezygnował z weta wobec decyzji o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. Przez lata korzystał w UE na sojuszu ze znacznie mniej sprytnym Morawieckim. Dysponująca dużo większą siłą głosu Polska pod rządami PiS stała się pomocnikiem Węgier, z którymi łączyła ją pogarda dla rządów prawa. I ze strachu przed konsekwencjami za łamanie praworządności rząd PiS tkwił w objęciach Orbána mimo ewidentnie szkodliwego dla interesów Polski antyukraińskiego i prorosyjskiego kursu węgierskiego rządu. Jak bardzo Orbán na tym korzystał, widać teraz, gdy został zupełnie sam.