W niedzielę mieszkańcy 13-milionowej Bawarii i o połowę mniejszej Hesji wybiorą parlamenty swych landów. W sumie to ponad jedna piąta ludności RFN. Z sondaży wynika, że zapewne nie wpłyną one na skład koalicji rządowych w obu landach. W Bawarii może utrzymać się obecna CSU z Wolnymi Wyborcami (Freie Wähler), a w Hesji zwycięska zapewne CDU będzie mogła nadal rządzić z Zielonymi.
Jednak w obu tych landach widać wyraźnie, że utrzymuje się wzrostowy trend skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Jej współprzewodniczący Tino Chrupalla zasłabł w środę na jednym z wieców i wylądował w szpitalu. Partia utrzymuje, że został zaatakowany igłą od strzykawki, lecz nie ma na to dowodów.
Polityka w Niemczech. Jakie poparcie ma AfD?
Według sondaży AfD liczyć może w Bawarii na 14 proc. głosów (o 4 pkt proc. więcej niż w poprzednich wyborach). W Hesji AfD notuje 16 proc. wsparcia, o 3 pkt więcej niż przed pięcioma laty. W skali całych Niemiec partia może liczyć już na rekordowe 22 proc. głosów. W czterech z sześciu landów wschodnich (Turyngii, Saksonii, Brandenburgii i Meklemburgii) jest już sondażowo najsilniejszym ugrupowaniem. Od swego powstania przed dekadą AfD nie była tak silna jak obecnie.
Czytaj więcej
Populistyczna Alternatywa dla Niemiec jest w dużej mierze partią protestu i to od niemieckiej eli...
W Bawarii miałaby zapewne jeszcze lepsze notowania, gdyby nie niedawna afera przywódcy Wolnych Wyborców Huberta Aiwangera. Jako nastoletni uczeń kolportował antysemickie i rasistowskie ulotki. Namawiał do udziału w konkursie z główną nagrodą w rodzaju „lot przez komin w Auschwitz”. Początkowo zaprzeczał, że miał z tym coś wspólnego, w końcu jednak przyznał, że autorem ulotek był jego brat.