Niemcy. Czas na imigracyjną Realpolitik

W Berlinie dojrzewa atmosfera do zmiany polityki azylowej. Radykalnych decyzji nie należy spodziewać się szybko.

Publikacja: 26.09.2023 03:00

Szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser przez długie miesiące była przeciw wprowadzeniu kontroli na gr

Szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser przez długie miesiące była przeciw wprowadzeniu kontroli na granicy z Polską

Foto: afp

Zarówno rząd, jak i opozycja, a także większość społeczeństwa są zgodni co do tego, że z nielegalną imigracją nie może być jak dotychczas. Kanclerz Olaf Scholz twierdzi, że sytuacja jest trudna i wymaga wprowadzenia nowych środków. Nie powiedział jakich, goszcząc na spotkaniu członków SPD w Norymberdze. Wspomniał jednak o „konieczności podjęcia działań na granicach, np. polskiej”.

Enigmatyczny jest także Christian Lindner, minister finansów z ramienia FDP. Jest przekonany, że w polityce imigracyjnej powinna nastąpić zmiana. Na platformie X napisał, że zarówno wicekanclerz Robert Habeck (Zieloni), jak i szef CDU Friedrich Merz mają podobne zdanie.

Czytaj więcej

Niemcy uszczelnią granicę po polskich wyborach

Nie wiadomo, co ma się zmienić w stosunku do obecnych zasad. Rozpocznie się być może od wprowadzenia kontroli na granicy z Polską. Szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser zmieniła już zdanie w tej sprawie i zapowiedziała, że rozważy wprowadzenie kontroli. Przez długie miesiące była przeciwna takiemu rozwiązaniu, argumentując, że zaangażowanie dodatkowych patroli granicznych nie rozwiąże sprawy. Przedstawiciele policji federalnej twierdzą, że formacja ta jest gotowa do działań chociażby jutro. Minister Faeser milczy jednak na temat terminu, kiedy miałoby to nastąpić.

– Sprawa ta będzie zapewne tematem środowego posiedzenia rządu, lecz nic nie jest przesądzone – mówi „Rzeczpospolitej” anonimowy rozmówca w Berlinie z kręgów zbliżonych do niemieckiego MSZ. Jego zdaniem rząd waha się nadal z wprowadzeniem kontroli na granicy z Polską, gdyż decyzja taka mogłaby zostać przedmiotem rozlicznych interpretacji w czasie kampanii przed wyborami w Polsce.

Kraj nie jest z gumy

Dla wszystkich jest jasne, że nie rozwiąże to problemu nielegalnej imigracji. Niemcy od dawna pękają w szwach i brak zdecydowanych kroków władz, aby temu zaradzić. Jakoś zawsze dawano sobie radę. Zarówno w czasie wielkiej fali imigracyjnej w latach 90. ubiegłego wieku, jak i w czasie kryzysu z lat 2015–2016.

Czytaj więcej

Niemcy. Rząd Olafa Scholza szuka sposobów na ograniczenie imigracji

„Osoby prześladowane ze względów politycznych korzystają z prawa azylu” – tak brzmi artykuł 16a niemieckiej konstytucji, który służy za podstawę prawną niemieckiej kultury otwartości i postawy humanitarnej wynikającej z dążenia do przezwyciężenia niechlubnej przeszłości.

Oczywiście były i motywy pragmatyczne związane z niekorzystnymi zmianami demograficznymi. A niemiecka gospodarka zawsze potrzebowała rąk do pracy. Obecnie jednak sprawy wymykają się spod kontroli. Od początku roku do końca sierpnia złożono prawie 205 tys. wniosków azylowych. Więcej było jedynie w szczycie kryzysu imigracyjnego w latach 2015–2016. A od tego czasu złożono ich już prawie milion. Do tego dochodzi 1,1 mln uchodźców wojennych z Ukrainy. Pojawiają się głosy, że lada moment pojawią się też ormiańscy uchodźcy z Górskiego Karabachu.

Te liczby są w mediach przywoływane kilka razy dziennie. Podobnie jak sondaże dotyczące wzrostu notowań Alternatywy dla Niemiec (AfD), jedynej partii, która proponuje zamknięcie granic Niemiec dla imigrantów. Ma to szczególne znaczenie w przeddzień wyborów w Bawarii i Hesji. AfD ma tam notowania o kilka punktów procentowych lepsze niż wyniki z poprzednich wyborów. W skali całego kraju jest na drugim miejscu po CDU/CSU.

Zmiana konstytucji

Za ograniczeniem imigracji opowiada się zdecydowana większość obywateli, jak i elit politycznych. Pytanie, jak to zrobić.

Opozycja CDU/CSU domaga się wprowadzenia limitu na poziomie 200 tys. azylantów rocznie. Ale to wymagałoby zawarcia ponadpartyjnego porozumienia i zmiany konstytucji. – Nie można wykluczyć, że tak właśnie się stanie i dojdzie do ograniczenia prawa azylu. Wszystko zależy obecnie od Zielonych – mówi nasz berliński rozmówca.

Tymczasem z różnych środowisk padają propozycje zmniejszenia środków wypłacanych imigrantom. Obecnie kwota podstawowa to 410 euro miesięcznie. Jednak na przeszkodzie stoi antydyskryminacyjne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.

Skutecznie ograniczyłyby liczbę imigrantów deportacje tych, których podania o azyl zostały odrzucone. Takich osób jest ponad 250 tys. Deportacje idą nadal jak po grudzie. To wina niemieckiej biurokracji.

Zarówno rząd, jak i opozycja, a także większość społeczeństwa są zgodni co do tego, że z nielegalną imigracją nie może być jak dotychczas. Kanclerz Olaf Scholz twierdzi, że sytuacja jest trudna i wymaga wprowadzenia nowych środków. Nie powiedział jakich, goszcząc na spotkaniu członków SPD w Norymberdze. Wspomniał jednak o „konieczności podjęcia działań na granicach, np. polskiej”.

Enigmatyczny jest także Christian Lindner, minister finansów z ramienia FDP. Jest przekonany, że w polityce imigracyjnej powinna nastąpić zmiana. Na platformie X napisał, że zarówno wicekanclerz Robert Habeck (Zieloni), jak i szef CDU Friedrich Merz mają podobne zdanie.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Zamach na Roberta Fico. Ekspert: Fico wcześniej nakręcał spiralę nienawiści wobec przeciwników
Polityka
Robert Fico przeszedł operację. Jego życie nie jest już zagrożone
Polityka
Unia Europejska zamrozi wniosek akcesyjny Gruzji? Tbilisi przed wyborem między UE a Rosją
Polityka
Amerykański żołnierz zatrzymany w Rosji przyznał się do winy. Co mu grozi?
Polityka
Jean-Paul Garraud: Marine Le Pen zmieni Unię nie do poznania