Czytaj więcej:

Facebook, Google i inne firmy z branży IT powszechnie znane są z niechęci do płacenia podatków w krajach, w których działają. Równolegle z nowymi serwisami, gadżetami i usługami doskonalone są metody, pozwalające - w majestacie prawa - na skuteczne omijanie lokalnego fiskusa.

Indonezja postanowiła jednak, że zmusi Facebooka i spółkę do dzielenia się zyskami. Prezydent kraju Joko Widodo odwiedził w ubiegłym miesiącu Krzemową Dolinę. Był przyjmowany tam z honorami należnym pozycji Indonezji w świecie internetowych społeczności - kraj ten jest bowiem na czwartym miejscu pod względem liczby ludności na świecie, tym samym jest tuż za podium w rankingach Facebooka. Indonezja wciąż ma również przed sobą ogromny potencjał wzrostu. Z 260 mln mieszkańców jedynie jedna trzecia ma dostęp do sieci. Ze względu na trudne warunki geograficzne, kraj czeka na technologię, która pozwoli zwalczyć cyfrowe czarne dziury na tysiącach maleńkich wysepek i podłączyć kolejne miliony Indonezyjczyków do Facebooka czy Twittera. Już dziś jednak stołeczna Dżakarta uchodzi za miasto najbardziej aktywne na tym ostatnim serwisie.

Nic więc dziwnego, że rząd chce zwalczyć szkodliwy proceder omijania krajowego systemu podatkowego przez dostawców społecznościowych usług. Swoją bezkompromisowość władze udowodniły już blokując serwis Tumblr oraz utrudniając działanie komunikatora Line za niewłaściwe treści stojące w sprzeczności z islamem.

Według szacunków ministra finansów Bambanga Brodjonegoro krajowy rynek cyfrowej reklamy osiągnął poziom 800 mln dolarów w ubiegłym roku. Indonezyjski budżet nie ujrzał jednak ani ułamka procenta z tej kwoty. Obecnie trwają więc prace nad specjalnym rozporządzeniem, które nakaże wszystkim dostarczycielom internetowych usług płacić lokalne podatki oraz otwierać lokalne biura lub rejestrować firmę na terenie Indonezji. Podobne zasady obowiązują już na rynku paliw.

Nowe prawo ma wejść w życie pod koniec miesiąca i dać pewien okres przejściowy na dostosowanie się do zaleceń. W razie jakichkolwiek niezgodności Dżakarcie zarzeka się, że będzie blokować treści niezależnie od tego, czy będzie chodziło o graczy na poziomie Facebooka i Twittera czy o mniejsze firmy.