Korespondencja z Nowego Jorku
58-letni Kevin McCarthy nie mógł sobie wymarzyć lepszego sukcesu w swej karierze niż udane negocjacje dotyczące budżetu i limitu długu państwowego, które uchroniły USA przed bezprecedensowymi zawirowaniami gospodarczymi.
Notowania przewodniczącego poszybowały w górę, ugruntowując chwiejną do tej pory pozycję. – Jego akcje stoją najwyżej w tej kadencji kongresowej – ocenia kongresmen Dusty Johnson.
Kevin McCarthy, republikanin z liberalnej Kalifornii, nigdy nie cieszył się poważaniem wśród waszyngtońskiego establishmentu. Obecną kadencję zaczął z opinią najsłabszego przewodniczącego Izby we współczesnej historii. Jego kandydatura na przewodniczącego została zatwierdzona dopiero za 15 razem – po tym jak przystał na całą listę ustępstw, których domagali się jego skrajnie prawicowi koledzy. Jednym z nich jest m.in. to, że wystarczy apel jednego ustawodawcy za głosowaniem nad odwołaniem przewodniczącego, z czym McCarthy musi się bez przerwy liczyć.
Czytaj więcej
Senat USA, pracując w czwartek do późnych godzin nocnych, przegłosował pakiet przepisów, których najistotniejszym elementem jest zawieszenie limitu długu publicznego w USA, co ma uchronić kraj przed ogłoszeniem niewypłacalności. Teraz ustawa trafi na biurko prezydenta, Joe Bidena.
Skrajnie prawicowi republikanie, którzy prawie zablokowali jego kandydaturę na przewodniczącego, teraz zrobili wszystko co w ich mocy, by zaprzepaścić porozumienie dotyczące limitu długu i budżetu, jakie wypracował z prezydentem Joe Bidenem. – Nie ma gorszego porozumienia niż to. Zostawia nienaruszony plan wydatków Bidena – mówił kongresmen Dan Bishop z Karoliny Północnej, a wtórowali mu inni, którzy uważają, że porozumienie zakładające 1,5 biliona dolarów cięć budżetowych przez następne 10 lat nie uwzględnia ich żądań dotyczących ograniczenia wydatków rządowych i dążenia do zbilansowania budżetu. – Biliony i biliony dolarów zadłużenia za okruchy – protestował kongresmen Scott Perry, przewodniczący konserwatywnego ugrupowania kongresowego Freedom Caucus.