Reklama
Rozwiń
Reklama

Stany Zjednoczone nie widzą Ukrainy w NATO

Po dwóch wizytach Bidena Polska uważa się za sojusznika numer jeden USA w Europie. Ale w kluczowej dla Kijowa sprawie wpływ rządu na Biały Dom okazuje się niewielki.

Publikacja: 04.05.2023 03:00

Joe Biden chciałby, aby wojna na Ukrainie skończyła się do lata przyszłego roku

Joe Biden chciałby, aby wojna na Ukrainie skończyła się do lata przyszłego roku

Foto: AFP

W ciągu 15 lat role się odwróciły. Na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 r. to prezydent George W. Bush forsował przyznanie Ukrainie Planu Działania na Rzecz Członkostwa (MAP), przedsionka do akcesji do paktu. Napotkał wtedy na twardy opór kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, przez co MAP przepadł, a w deklaracji spotkania stanęło na ogólnej formule, że „Ukraina będzie członkiem sojuszu”.

Ukraińska ofensywa

Jednak od „Financial Times” i „Le Monde”, po „Politico” i DPA, coraz więcej mediów wskazuje, że przed kolejnym szczytem Sojuszu Atlantyckiego w litewskiej stolicy za nieco ponad dwa miesiące to administracja Joe Bidena stawia najtwardszy opór przed złożeniem konkretnych obietnic w sprawie ukraińskiej akcesji do NATO. Otwartość Niemiec w tej sprawie jest co prawda niezauważalnie większa. Jednak już Emmanuel Macron, który w grudniu deklarował, że „akcesja Ukrainy do NATO nie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem”, miałby być nieco bardziej otwarty. Francuz, który był w kwietniu bardzo krytykowany za brak poparcia dla Tajwanu w konfrontacji z Chinami, chciałby wrócić do swojej ulubionej roli pośrednika, który ostatecznie rozstrzyga o kształcie porozumienia.

Czytaj więcej

USA i Niemcy: Ukraina w NATO? Najpierw musi wygrać z Rosją

Niedawne przecieki z amerykańskiego wywiadu wskazują, że Pentagon pozostaje sceptyczny co do sukcesu ukraińskiej ofensywy. Jego zdaniem może ona tylko w ograniczonym stopniu zmienić przebieg linii frontu. Paradoksalnie to jest wynik wstrzemięźliwości samych Stanów (i ich sojuszników) w przekazywaniu Ukraińcom broni.

Jednak Joe Biden, który właśnie przedstawił oficjalnie swoją kandydaturę w walce o reelekcję, liczy, że najdalej latem przyszłego roku wojna zostanie zakończona, najpewniej poprzez zamrożenie frontu w mniej lub bardziej obecnym kształcie.

Reklama
Reklama

W rozmowie z „Le Monde” Christopher Chivvis, wzięty ekspert Fundacji Carnegie, tłumaczy, że Ukraina nie jest częścią „żywotnych interesów Ameryki”. Dla Bidena znacznie ważniejsze jest możliwie szybki powrót do konfrontacji z Chinami. A przede wszystkim pokazanie jeszcze przed wyborami Amerykanom, że w starciu z Rosją osiągnął sukces. Donald Trump, zapewne główny przeciwnik Bidena w wyborach, będzie mocno grał w kampanii wyborczej kartą porozumienia z Putinem, do jakiego miałby rzekomo doprowadzić.

Oszustwo Budapesztu

W rysującym się w ten sposób scenariuszu Ukraina musiałaby się pogodzić nie tylko ze stratami terytorialnymi, ale także zadowolić skromniejszymi od artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego gwarancjami bezpieczeństwa. W niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Camille Grand, do ubiegłego roku zastępca sekretarza generalnego NATO, mówił o możliwości zawarcia dwustronnej umowy między USA i Ukrainą, być może wzorowanej na porozumieniu, które łączy Amerykę z Izraelem. Wskazywał też na możliwość stacjonowania wojsk alianckich na terenie Ukrainy. Z kolei we wspomnianej już wypowiedzi z grudnia Macron zapowiadał „solidne gwarancje bezpieczeństwa” dla Ukrainy.

W Kijowie wciąż żywa jest jednak trauma związana z Memorandum Budapeszteńskim z 1994 r., w którym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja gwarantowały integralność terytorialną Ukrainy w zamian za oddanie przez nią Moskwie broni jądrowej. W chwili próby w 2014 r. porozumienie nie zadziałało: Ukraina straciła Krym i część Donbasu.

– Oszukali nas – mówił po latach „Rzeczpospolitej” ówczesny prezydent Ukrainy Łeonid Krawczuk.

Jednak podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli na początku kwietnia sekretarz stanu Antony Blinken podkreślał, że w tej chwili Sojusz musi koncentrować się na wsparciu wojskowym dla Ukraińców, a nie członkostwie tego kraju w pakcie.

Czytaj więcej

Sekretarz generalny NATO: Wyszkoliliśmy dziewięć ukraińskich brygad
Reklama
Reklama

Celem Ameryki zdaje się zachowanie niezależnego ukraińskiego państwa z potężną armią, choć już niekonieczne w uznanych międzynarodowo granicach. Intensywne negocjacje, które w tej chwili trwają między aliantami, mają doprowadzić do uzgodnienia deklaracji, jaka będzie przyjęta na zakończenie szczytu w Wilnie. Powinno się w niej znaleźć zawoalowane odniesienie do amerykańskiej wizji pokoju.

Wizyta Morawieckiego

Po powrocie z niedawnej wizyty w Kijowie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wywołał co prawda chwilowy entuzjazm Ukraińców deklaracją, że „należne miejsce Ukrainy jest w Sojuszu Atlantyckim”. Jednak Amerykanie chcą uniknąć w Wilnie kolejnej pustej obietnicy jak ta złożona przed laty w Bukareszcie. Tym bardziej że prezydent Wołodymyr Zełenski ostrzegł, iż nie weźmie udziału w spotkaniu, jeśli nie zapadną na nim konkretne ustalenia w sprawie przyszłości Ukrainy.

W czasie ostatniej wizyty w Waszyngtonie 11 kwietnia Mateusz Morawiecki przekonywał, że „tylko Sojusz Atlantycki jest odpowiedzią na imperializm, kolonializm i nacjonalizm” Rosji. Nasz kraj, obok państw bałtyckich, naciska na możliwie szybkie przyjęcie Ukrainy do NATO. Chce, aby w Wilnie zapadły w tej sprawie konkretne ustalenia.

Jednak w chwili próby okazuje się, że wpływ polskich władz na Amerykę pozostaje bardzo ograniczony. To stanowisko Niemiec i Francji jest bliższe temu, jakie ma w tej chwili Biały Dom.

Polityka
USA uderzyły w bojowników Państwa Islamskiego, którzy atakowali chrześcijan
Polityka
Rzecznik Kremla napomina Polskę: W G20 nie ma miejsca na wypaczenia i politykę
Polityka
KE reaguje na zakaz wjazdu do USA dla pięciorga Europejczyków. Wśród nich unijny komisarz
Polityka
Donald Trump wchodzi na pomnik prezydenta Kennedy’ego
Polityka
„Zestaw danych 8”. Są nowe dokumenty w sprawie Jeffreya Epsteina
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama