Jedna lista antysystemowców? Jest deklaracja, ale bez Wolnościowców

Niewielkie siły podpisały deklarację o wspólnym starcie w nadchodzących wyborach. Na liście sygnatariuszy są znane nazwy.

Publikacja: 22.03.2023 03:00

„Nie było jeszcze rozmowy o wspólnej liście ani o wspólnym starcie” - mówi Artur Dziambor (w środku)

„Nie było jeszcze rozmowy o wspólnej liście ani o wspólnym starcie” - mówi Artur Dziambor (w środku), pytany o udział Wolnościowców we współpracy kilkunastu działaczy antysystemowych

Foto: Fotorzepa/ Marian Zubrzycki

– Dla zdrowia psychicznego Polaków dobrze by było, gdyby poza dwoma głównymi plemionami pojawiła się jakaś alternatywa. W każdym sondażu od 10 do 15 proc. ankietowanych mówi, że nie wie na kogo głosować – mówi Marek Ciesielczyk, doktor politologii, tarnowski radny i lider Antypartii. Jest też jednym z architektów porozumienia, które zawarły siły antysystemowe w związku z nachodzącymi wyborami.

W debacie politycznej toczy się dyskusja, czy główne partie opozycyjne powinny startować z jednej listy, co pomogłoby odsunąć PiS od władzy. Okazuje się, że w cieniu tej dyskusji podobny proces uruchomiły niewielkie partie pozasejmowe.

Deklarację w tej sprawie przyjęły w sobotę w Warszawie. „My, niżej podpisani przedstawiciele pozaparlamentarnych ugrupowań, oceniających krytycznie istotną część zmian po 1989 r. oraz patologie z nich wynikające, dążąc do gruntownej zmiany semi-demokracji w Polsce i przekształcenia jej w model najbliższy demokracji bezpośredniej, deklarujemy chęć współpracy, prowadzącej do stworzenia wspólnej list wyborczej we wszystkich 41 okręgach w jesiennych wyborach parlamentarnych” – brzmi treść dokumentu.

Czytaj więcej

Sondaż: Opozycja wygrywa, jeśli PSL startuje razem z Polską 2050

Podpisało się pod nim kilkunastu działaczy, z czego część reprezentuje mało znane formacje, jak Patrioci Polska czy Zrzeszenie Osób Dotkniętych Skutkami Dekretu Warszawskiego. Nazwy innych mogą jednak powiedzieć coś więcej przeciętnemu wyborcy. Podpisy złożyli m.in. przedstawiciel Polski Liberalnej-Strajku Przedsiębiorców Pawła Tanajny, czyli dwukrotnego kandydata w wyborach prezydenckich, przewodniczący niedawno zreaktywowanej Samoobrony RP oraz reprezentant Wolnych i Solidarnych, byłej partii Kornela Morawieckiego, która miała koło w Sejmie ubiegłej kadencji. Podpisał się nawet Waldemar „Major” Frydrych, lider głośnego w PRL ruchu Pomarańczowa Alternatywa.

Na tym jednak lista uczestników projektu nie musi się skończyć. Najgłośniejszym transferem byłoby przystąpienie Wolnościowców, którzy mają trzech posłów w Sejmie: Jakuba Kuleszę, Dobromira Sośnierza i Artura Dziambora. Ten ostatni mówi nam, że „jest w kontakcie” z twórcami porozumienia. – Natomiast nie było jeszcze rozmowy o wspólnej liście ani o wspólnym starcie – dodaje Artur Dziambor.

Czytaj więcej

Marek Migalski: Wzrost Konfederacji. Jakie są przyczyny i konsekwencje?

Marek Ciesielczyk informuje, że sygnatariusze rozmawiają m.in. z byłymi europosłami Mirosławem Piotrowskim i Stanisławem Żółtkiem. Obaj kandydowali w wyborach prezydenckich w 2020 roku i zebrali konieczne do startu podpisy mimo trudnego okresu pandemii. Sygnatariusze liczą, że doświadczenia tych polityków pomogłyby w rejestracji przed wyborami do Sejmu list we wszystkich okręgach.

Czy sam start do Sejmu byłby szczytem osiągnięć antysystemowców? Marek Ciesielczyk twierdzi, że nie, bo jego zdaniem przy udanej współpracy jest szansa na przekroczenie progu 5 proc.

Z rozmów „Rzeczpospolitej” z sygnatariuszami wynika jednak, że od wstępnej deklaracji do wspólnego startu jest jeszcze daleka droga. Nie wiadomo, jaką formułę prawną i nazwę miałaby wspólna lista. Szczególnie to ostatnie wydaje się być dużym problemem. Np. Paweł Tanajno mówi nam, że godzi się na wspólny start, ale pod warunkiem, że odbędzie się to z list jego ugrupowania Polska Liberalna-Strajk Przedsiębiorców. – Deklaracja nie niesie żadnych konkretów, mamy zdolność rejestracji list w całym kraju i startujemy sami – zapowiada.

– Dla zdrowia psychicznego Polaków dobrze by było, gdyby poza dwoma głównymi plemionami pojawiła się jakaś alternatywa. W każdym sondażu od 10 do 15 proc. ankietowanych mówi, że nie wie na kogo głosować – mówi Marek Ciesielczyk, doktor politologii, tarnowski radny i lider Antypartii. Jest też jednym z architektów porozumienia, które zawarły siły antysystemowe w związku z nachodzącymi wyborami.

W debacie politycznej toczy się dyskusja, czy główne partie opozycyjne powinny startować z jednej listy, co pomogłoby odsunąć PiS od władzy. Okazuje się, że w cieniu tej dyskusji podobny proces uruchomiły niewielkie partie pozasejmowe.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki