Dzisiejszą Mołdawię łatwo zdestabilizować

W Kiszyniowie mówi się o rosyjskich planach przewrotu państwowego. Sprzyja temu panujący w kraju kryzys gospodarczy i polityczny.

Publikacja: 14.02.2023 21:00

Prezydent Maia Sandu mówi, że jej kraj jest na celowniku Rosji

Prezydent Maia Sandu mówi, że jej kraj jest na celowniku Rosji

Foto: AFP

W środę na lotnisku w Kiszyniowie nie wpuszczono do Mołdawii grupy serbskich kibiców. Lecieli na mecz do separatystycznego Naddniestrza, gdzie w czwartek Sheriff Tyraspol zagra z belgradzkim Partizanem. Tuż przed tym deputowany parlamentu Andrian Cheptonar z rządzącej partii PAS mówił, że wśród serbskich kibiców jadących do Tyraspolu mogą być dywersanci. Czwartkowy mecz odbędzie się więc bez kibiców.

W środę odwołano loty pasażerskie i na kilka godzin zamknięto przestrzeń powietrzną kraju.

Już w najbliższym czasie w Mołdawii może dojść do dywersji z udziałem ludzi z doświadczeniem wojskowym. Mają udawać cywilów, atakować budynki administracji publicznej, a nawet brać zakładników. O takim planie Rosji dotyczącym przewrotu państwowego mówiła w poniedziałek mołdawska prezydent Maia Sandu. Stwierdziła, że plan Kremla zakłada wykorzystanie obywateli Rosji, Białorusi, Serbii i Czarnogóry. Zapewniała, że służby bezpieczeństwa zrobią wszystko, by to udaremnić. Moskwa wszystkiemu zaprzecza, a Belgrad domaga się od władz w Kiszyniowie dowodów o domniemanym udziale jego obywateli w przygotowywanym puczu. Dowody pozostają niejawne, miał je przekazać Sandu kilka dni temu prezydent Ukrainy podczas wizyty w Brukseli. Mołdawska prezydent twierdzi, że Rosja chce wykorzystać niektóre siły wewnętrzne, m.in. weteranów oraz byłych funkcjonariuszy służb. Wskazała na opozycyjną partię Szor oraz ludzi związanych ze zbiegłym oligarchą Władimirem Płachotniukiem.

Czytaj więcej

Mołdawia zamknęła przestrzeń powietrzną nad krajem. "Względy bezpieczeństwa"

W ubiegły piątek rząd na czele z Natalią Gavrilitą podał się do dymisji. – Gdyby rząd miał tyle poparcia w domu, w Mołdawii, ile poparcia mamy w UE, w Brukseli, osiągnęlibyśmy znacznie więcej – przyznała samokrytycznie w lokalnych mediach. Nowego rządu na razie brak, prezydent na stanowisko premiera zaproponowała swojego doradcę ds. bezpieczeństwa i byłego szefa MSW Dorina Receana. Tymczasem opozycyjny prorosyjski Blok Komunistów i Socjalistów domaga się rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów. A partia Szor zaprzecza związkom z „planem przewrotu państwowego” i nawołuje do protestów już w najbliższą niedzielę. Jesienią ubiegłego roku już prowadziła protesty przeciwko pogarszającej się sytuacji gospodarczej i zwiększającym się rachunkom za prąd i gaz. Lider tej partii Ilan Szor, podobno jak Płachotniuk, znajduje się za granicą. Od lat toczy się wobec nich postępowanie w sprawie skradzionego miliarda dolarów z systemu bankowego kraju w 2014 roku. Partia Szor razem z socjalistami i komunistami ma 38 miejsc w 101-osobowym parlamencie.

– Jest duże niezadowolenie społeczeństwa działaniami władz. Co jakiś czas dochodzi do protestów. Opozycja wykorzystuje tę sytuację i ma zewnętrznych patronów. Chodzi jednak bardziej o zbiegłych mołdawskich oligarchów. Prezydent Sandu wyolbrzymia w tym rolę Rosji. Moskwa ma wpływ na opozycję i pewnie chciałaby zmienić sytuację w naszym kraju. Ale prawda jest też taka, że społeczeństwo ma dzisiaj powody do protestów – mówi „Rzeczpospolitej” znany kiszyniowski politolog Cornel Ciurea. – Ludzie się burzą z powodu bardzo wysokich opłat, biznes stoi w miejscu, sytuacja gospodarcza znacząco się pogorszyła. Rządząca partia obecnie ma najwyżej 25–30 proc. poparcia. Sytuacja polityczna jest bardzo niestabilna, zmian nie można wykluczać – dodaje. Inflacja w kraju przekroczyła na koniec zeszłego roku 30 proc. i jest największa od ponad dwóch dekad. Dość powiedzieć, że wielu mieszkańców Mołdawii wydaje dwie trzecie swojego wynagrodzenia na spłatę rachunków. Sytuację zaostrzyły rosyjskie ostrzały ukraińskiej infrastruktury energetycznej, co spowodowało przerwy w dostawach prądu również w Mołdawii. Pod względem PKB per capita (MWF za 2022 rok) Mołdawia pozostaje najbiedniejszym krajem w Europie poza ogarniętą wojną Ukrainą.

Od początku rosyjskiej agresji wzrosło też znaczenie dla Moskwy Naddniestrza, gdzie od lat znajdują się rosyjskie siły pokojowe (ok. 1,7 tys. żołnierzy). We wtorek zastępca sekretarza generalnego NATO Mircea Geoană mówił, że Rosja ma scenariusz uderzenia w Odessę od strony separatystycznego mołdawskiego regionu, ale na razie nie ma tam sił do realizacji tych planów.

W środę na lotnisku w Kiszyniowie nie wpuszczono do Mołdawii grupy serbskich kibiców. Lecieli na mecz do separatystycznego Naddniestrza, gdzie w czwartek Sheriff Tyraspol zagra z belgradzkim Partizanem. Tuż przed tym deputowany parlamentu Andrian Cheptonar z rządzącej partii PAS mówił, że wśród serbskich kibiców jadących do Tyraspolu mogą być dywersanci. Czwartkowy mecz odbędzie się więc bez kibiców.

W środę odwołano loty pasażerskie i na kilka godzin zamknięto przestrzeń powietrzną kraju.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jerzy Buzek: PiS bije brawo Orbánowi, który rozsadza UE od środka
Polityka
Péter Magyar: Warszawa w Budapeszcie? Chcemy robić to po swojemu
Polityka
Nowa nadzieja Węgrów. Péter Magyar rozpoczął walkę z reżimem Orbana
Polityka
Donald Trump: Joe Biden kieruje gestapowską administracją
Polityka
Były szef dyplomacji Gruzji: Rząd cofa nasz kraj w przeszłość