Pavel to najsławniejszy czeski generał, który zajmował też najważniejsze wojskowe stanowisko w NATO. Babiš kilkanaście miesięcy temu był jeszcze premierem, a teraz jest liderem opozycji. Druga tura będzie także testem dla rządu, bo generała wsparły trzy partie koalicji rządzącej, w tym konserwatywny ODS premiera Petra Fiali. Wielu widzi w niej także starcie między liberalną demokracją (czyli obozem rządzącym), a populizmem, który może mieć wpływ na politykę zagraniczną Czech, obecnie bardzo proukraińską. Przeciwnicy wytykają Babišowi przyjaźń z Viktorem Orbánem i uważają, że jego wybór ucieszyłby Kreml.
Pavel uzyskał w piątkowym i sobotnim głosowaniu 35,4 proc. głosów., Babiš – 35 proc. Gdyby wziąć pod uwagę sympatie kandydatów, którzy zajęli dalsze miejsca, to generał już mógłby cieszyć się z wygranej. Troje z nich poparło w sobotę Pavla, a zdobyli w sumie ponad 23 proc. głosów. W tym Danuše Nerudová, była rektorka uniwersytetu w Brnie. Ją poparło 13,9 proc. głosujących. To znacznie mniej, niż jeszcze kilka tygodni temu dawały jej sondaże. Niektórzy widzieli w niej odpowiednik Zuzany Čaputovej, która kilka lat temu jako pierwsza kobieta została prezydentem w sąsiedniej Słowacji. To się, przynajmniej na razie, w Czechach nie powtórzy. Walka rozegra się między dwoma mężczyznami z innego niż ona pokolenia (Babiš to rocznik 1954, Pavel – 1961, a Nerudová – 1979).
Czytaj więcej
61-letni generał Petr Pavel, startujący jako kandydat niezależny, oraz były premier Andrej Babiš zmierzą się w drugiej turze wyborów na prezydenta Czech.
Na co może liczyć Babiš? – Będzie zniechęcał do udziału w głosowaniu, zwłaszcza młodych, mówiąc, że nie mają swojego kandydata – mówi „Rzeczpospolitej” Patrik Eichler, dziennikarz czasopisma „Listy” i szef think tanku Akademia Demokratyczna Masaryka.
Młody elektorat miała Nerudová. I do niego, podkreśla Eichler, ma być skierowane grzebanie w przeszłości generała, który zaczynał karierę w czasach komunistycznych, nazywanie go szpiegiem Czechosłowackiej Armii Ludowej.