Reklama

Szułdrzyński: Kwaśniewski beneficjentem obchodów 4 czerwca

Gdyby ktoś powiedział, że nie należy świętować 1050. rocznicy chrztu Polski, ponieważ Rzeczpospolita nie zawsze była państwem sprawiedliwym, a potem zniknęła pod zaborami, uznany zostałby w najlepszym wypadku za ekscentryka.

Aktualizacja: 05.06.2016 20:28 Publikacja: 05.06.2016 18:18

Szułdrzyński: Kwaśniewski beneficjentem obchodów 4 czerwca

Foto: PAP, Jakub Kamiński

Tymczasem zdaniem Andrzeja Dudy nie ma powodów, by świętować rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 roku. – To z jednej strony radość, ale z drugiej strony smutek, bo można się było znacznie szybciej spod tych [komunistycznych – M.S.] okowów wyzwalać. Nie zgadzać się na to postkomunistyczne uwikłanie Polski, które przyniosło wiele złego – powiedział prezydent, który 4 czerwca spędził w Neapolu.

Jakże inaczej o 4 czerwca jeszcze siedem lat temu mówił polityczny mistrz Andrzeja Dudy, śp. prezydent Lech Kaczyński. „20 lat temu zaświeciło w Polsce słońce" – powiedział w Gdańsku. A w wieczornym orędziu mówił: „Przeżywamy dni szczególne. Ważne dla polskiej historii i przyszłości. W Gdańsku, w Krakowie, w Warszawie, w całej Polsce obchodziliśmy 20. rocznicę wyborów z czerwca '89 roku. [...] Oglądamy zdjęcia z tamtych lat. Są świadectwem historii, którą razem tworzyliśmy. Świadectwem zwycięstwa, które wspólnie odnieśliśmy. Bez broni, ale dzięki nadziei, odwadze i solidarności. [...] Wybory sprzed 20 lat odmieniły Polskę. Pokonaliśmy komunizm, odzyskaliśmy wolność, przywróciliśmy demokrację. Polska rozpoczęła drogę do struktur jednoczącej się Europy. Dziś jesteśmy członkami NATO i Unii Europejskiej. Umocniliśmy nasze bezpieczeństwo, zyskaliśmy nowe szanse".

Cóż takiego wydarzyło się w Polsce w ciągu kilku lat, że powołujące się nieustannie na Lecha Kaczyńskiego środowisko polityczne tak drastycznie zmieniło optykę?

Przede wszystkim zmieniła się sytuacja polityczna. PiS dziś przekonuje Polaków, że musi przebudować całe państwo, ponieważ ostatnie 27 lat to dominacja postkomunistycznego systemu, który trzeba rozbić. 4 czerwca – gdy Polacy w głosowaniu powiedzieli zdecydowane „nie" komunistom – nie bardzo nadaje się na datę do świętowania. W tej narracji to kolejny tragiczny dzień w scenariuszu spisku z Magdalenki.

Ale naginanie historii do bieżących potrzeb politycznych ma zawsze fatalne konsekwencje. Dość wymienić tylko dwa. Polacy często narzekają, że symbolem końca komunizmu jest upadek muru berlińskiego, a nie polska „Solidarność". Ale jak można przekonywać cały świat, że to „Solidarność" obaliła komunizm, skoro przekonuje się, że ta „Solidarność" została przez część liderów w Magdalence sprzedana komunistom?

Reklama
Reklama

Paradoksalnych efektów jest więcej. Gdy rządzący PiS i prezydent Andrzej Duda abdykują, pozostawiając to święto opozycji, jednym z beneficjentów obchodów staje się Aleksander Kwaśniewski, który wówczas stał po stronie PZPR i był największym przegranym czerwcowych wyborów. Polska polityka sprawia, że polska historia staje na głowie.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Sprytny ruch Janusza Korwin-Mikkego. Założył partię o zaskakującej nazwie
Polityka
Konfederacja negocjuje z KO? Krzysztof Bosak: Dziennikarze zajmują się plotkami
Polityka
Donald Tusk reaguje po zmasowanym ataku na Ukrainę. „Trzeba zmusić Rosję”
Polityka
Sondaż: Kto najlepszym kandydatem na premiera? Donald Tusk przed Radosławem Sikorskim
Reklama
Reklama